Romantyczne historie miłosne

$config[ads_kvadrat] not found

Magic Moments - Love Story

Magic Moments - Love Story

Spisu treści:

Anonim

Kiedy pozwalasz, by twoje szczęśliwe życie mijało cię w pogoni za materialistycznym szczęściem, wystarczy jeden magiczny moment, aby przywrócić wszystko do rzeczywistości. Jonathan Mathers opowiada swoją historię o poszukiwaniu bogactw, a na koniec o swojej miłości do stworzenia romantycznej historii miłosnej, którą warto przeczytać.

Być może tego nie zauważyłeś, ale wierzę, że w życiu każdej osoby zawsze są momenty zmieniające życie.

I najczęściej te małe rzeczy i małe decyzje powodują wielką zmianę.

Jedną z rzeczy, która jest zabawniejsza niż to wszystko razem, jest to, że największe zmiany w życiu zwykle następują, gdy przeszłość łączy się z teraźniejszością.

Mówię o spotkaniach, wpadaniu na znajomych ze starej szkoły i innych rzeczach, które przebiegają w tym kierunku.

Zajęcia mojego młodego życia

Kiedy byłem małym chłopcem, chciałem być dużym, twardym facetem.

A kiedy byłem na studiach, chciałem być najbogatszym facetem na świecie.

I wreszcie, kiedy skończyłem formalną edukację, postanowiłem zarobić trochę pieniędzy. Odblokowałem wszystkie puste sny w mojej głowie i ciężko pracowałem na rzecz mojego prawdziwego snu. Zarabiać pieniądze.

Dla mnie w tym momencie brzmiało to jak mistrzowski pomysł. Naprawdę, kto kiedykolwiek pomyślałby o pieniądzach, wszyscy, których znałem, chcieli satysfakcji z pracy.

Byłbym jedynym facetem, który myślał o pieniądzach bardziej niż cokolwiek innego, więc może, po prostu być może, byłbym w stanie wyhodować pieniądze na drzewach, podczas gdy reszta świata sprzedawała swoje Ferrari, przerobione na mnichów, wzięła rok wolnego, módlcie się i kochajcie, zajrzyjcie do środka lub po prostu szukajcie satysfakcji z pracy w architekturze, takiej jak Howard Roark.

Dziesięć lat później wiem, jak się myliłem.

Spotkanie z duchami mojej przeszłości i przyszłości

Udało mi się zrobić to, co chciałem najlepiej. Zarabiać pieniądze. Ale po drodze straciłem wszystko, co było dla mnie najważniejsze dziesięć lat temu. Nie miałem przyjaciół, miałem partnerów biznesowych. Nie miałem wolnego czasu, grałem w golfa i rozmawiałem w interesach. Nie startowałem na wakacjach. Właśnie podróżowałem po świecie z perspektywami biznesowymi. Stałem się jedyną rzeczą, której się obawiałem.

Byłem człowiekiem, który nie wiedział, jak wytyczyć granicę między zabawą, grami i pracą. Nadal nie wiem, jak uporządkować swoje życie i jego różne aspekty. Moja praca to moje życie i moje życie, moja praca.

Sześć miesięcy temu doznałem ataku paniki, gdy usiadłem na balkonie hotelu po długim, męczącym spotkaniu biznesowym. Mój umysł był tak pełen myśli, że doprowadzał mnie do szaleństwa. Ledwo mogłem trzymać papierosa w dłoni i czułem się słabo. Serce mnie bolało, a płuca nie mogły już nabrać powietrza. Za minutę było mi dobrze, ale to mnie wstrząsnęło. Być może wypiłem kilka razy więcej alkoholu, ale całkowicie pochłonęła mnie praca. Musiałem zmienić swoje życie, zanim wszystko stracę. Nie miałem życia osobistego. Nie miałem przyjaciół Spełniłem swoje marzenia i straciłem wszystko, co kiedykolwiek miało znaczenie.

Chciałem z powrotem moich przyjaciół. Czułem się jak Ebenezer Scrooge z „A Christmas Carol”. Duchy mojej przeszłości i przyszłości zapukały do ​​moich drzwi na swój własny sposób.

W dniu, w którym wróciłem do domu, zadzwoniłem do kilku przyjaciół, którzy nadal zdecydowali się ze mną skontaktować. Dzięki Bogu za to! I zapytałem ich, czy chcą się spotkać. Początkowo byli zszokowani, gdy usłyszeli, że chcę się spotkać, ale potem plany zaczęły się rozwijać. Rozmawialiśmy przez telefon jak małe dzieci w szkole, a nasze rozmowy, jak każdy mężczyzna utknięty ze swoimi starymi przyjaciółmi, były sprośne i prymitywne.

Podekscytowanie zjazdem

Chłopaki podjęli resztę planowania i postanowili wezwać ośmiu naszych kumpli z BFF z powrotem ze szkoły na spotkanie. W tym momencie nie mogłem sobie tego przypomnieć, ale wtedy mieliśmy bliską, zgraną grupę przyjaciół, było nas w sumie dziewięciu i zawsze świetnie się bawiliśmy.

Leżąc w łóżku przypomniałem sobie wszystkie nasze młode entuzjastyczne twarze w dniu ukończenia szkoły. Przytuliliśmy się i sprawiłem, że wszyscy obiecali, że zawsze będziemy w kontakcie.

Prawie dziesięć minut zajęło mi zapamiętanie wszystkich imion ośmiu innych osób w mojej grupie. Jak ironiczne, prawda? To mnie oburzyło.

Zdecydowaliśmy się spotkać tamtej sobotniej nocy i ta myśl mnie podnieciła. Byłem całkiem pewien, że byłem najbardziej podekscytowany ze wszystkich. Nie wiedzieli, ile to spotkanie dla mnie znaczyło. Czułem się jak moja osobista Ostatnia Wieczerza. Tak bardzo bałam się umrzeć sama. Głupia myśl, ale wciąż miałem 30 lat i ćwiczyłem sześć dni w tygodniu. Tęskniłem za przyjaciółmi i brakowało mi godzin bezczynnej rozmowy i śmiechu. Miałem dość spięcia i cały czas się powstrzymywałem. Nienawidziłem być na straży. Miałem dość pogoni za pieniędzmi. Chciałem tylko być wolny i nie być osądzanym. I tylko moi starzy przyjaciele mogli mi tam pomóc.

Trwałem przez cały tydzień, zajęty pracą i innymi trudnymi spotkaniami z współpracownikami. Ale w głębi duszy chciałem, aby tydzień minął i chciałem uciec, nawet jeśli to tylko na noc. W końcu po długim losowaniu w końcu nadszedł sobotni wieczór.

Odzyskiwanie utraconego życia

Zrzuciłem buty, odrzuciłem kombinezon i wziąłem długi zimny prysznic. I po raz pierwszy od lat nosił prostą koszulkę i niebieskie dżinsy. Minęło prawie półtorej dekady, odkąd nawet przemyślałem wszystkim moim przyjaciołom. Nie miałem zdjęć, albumów z wycinkami, konta na Facebooku, nic. Wymazałem swoją przeszłość, ponieważ nie chciałem mieć z tym nic wspólnego. Ta myśl sprawiła, że ​​poczułem się jak gówno.

Wyszłam wcześnie z mojego samotnego domu, nie miałam psa, z kim mogłabym się pożegnać. Tylko migotanie pustej boobtube oznajmiło moje wyjście. Dotarłem do restauracji na czas. Upewniłem się, że pójdziemy do tej restauracji, tej samej, w której spędzaliśmy wolny czas w soboty, kiedy byliśmy w szkole. Mały, odrapany staw, który wtedy był dla mnie najlepszym miejscem na świecie. Wszedłem i zapytałem o rezerwację. Nie było to konieczne, nie było rezerwacji stolików w tej restauracji. Rozejrzałem się po restauracji i spanikowałem.

Czy nie byłem w stanie ich rozpoznać?

A potem poczułem ostry, piekący ból na plecach. A potem zobaczyłem twarz, za którą tęskniłem. Przyjaciel! Przyjaciel, którego naprawdę poznałem. „Jon, ty draniu…” krzyknął Sam.

„Dupku, jak się masz, koleś…” Wyrzuciłem, nie zastanawiając się nad barbarzyństwem. Przytuliliśmy się i po raz pierwszy od dłuższego czasu poczułem ciepło uścisku prawdziwego przyjaciela.

„Wszyscy są w drodze, kolego… spotykają się. Shaun i Ali je odbierają.

„To super…” Odpowiedziałem, nie zastanawiając się długo. Miło było zobaczyć choć jedną z nich. Najwyraźniej nie miał pojęcia, jak wiele dla mnie znaczyło spotkanie z nim. Usiedliśmy przy dużym stole i zamówiliśmy piwo. Minęło trochę czasu, odkąd skosztowałem piwa.

Zaczęliśmy rozmawiać i wkrótce zagubiliśmy się w rozmowie. Wydawało się, że minęła zaledwie minuta lub dwie, właściwie to było pół godziny, kiedy usłyszałem ogromny krzyk ludzi wołających moje imię. Twarze, twarze i więcej nowych twarzy. I twarze, które powoli przekształciły się w te, które rozpoznałem i znałem dobrze. Coś wybuchło we mnie, czysta radość i radość, ogarnęła mnie wdzięczność, a moje gardło zaschło. Miałem trudności z przełykaniem, ponieważ każdy z nich podbiegł i rzucił się w moje ramiona. To było tak długo. I byłem takim idiotą.

Byli tam Shaun, Sam, Richard, Ali, Kimberly, Mary i Bretania. Wszyscy wyglądali tak samo, tylko starsi. Nawet dzisiaj nie byłbym w stanie wyjaśnić emocji, które ogarnęły mnie tego wieczoru.

„Tanya jest w drodze, ona coś znosi…” Kimberly nie odezwała się do nikogo szczególnie.

Odrobina romansu w całej przyjaźni

W ciągu tych godzin, minut lub prawdopodobnie sekund, kiedy siedzieliśmy, dowiedziałem się bardzo dużo o moich starych przyjaciołach. Niektórzy z nich byli małżeństwem, niektórzy nawet mieli dzieci, a jeden z nich był zaręczony ze względu na ślub w następnym miesiącu. Byłem zbyt zajęty, żeby się tym przejmować, a oni zrezygnowali ze mnie. Ale teraz chciałem ich wokół siebie bardziej niż czegokolwiek innego.

Reszta moich przyjaciół była w kontakcie i wiedziała wszystko. Najwyraźniej wszyscy sprawili, że spotkanie odbyło się przynajmniej raz w miesiącu. Dotrzymali obietnicy, którą dla nich złożyłem. Czułam się lekko obrzydzona i bardzo winna. Odwróciłem wzrok, nikt tego nie zauważył.

Jakiś czas później weszła ładna dziewczyna i pomachała prosto do nas. Wszyscy pomachali, ale ja.

„Jon… Omigawd… wyglądasz tak inaczej!”

Spojrzałem na nią, tłumiąc moje niezrozumienie, a potem to mnie uderzyło. To była Tanya. Bez jej szelek. Bez jej świńskich ogonów. Bez jej ogromnych oburzających kolczyków. Ta Tanya była cudowna. Ta Tanya miała długie, piękne włosy. Ta Tanya wyciągnęła powietrze z zamkniętej przestrzeni. I ta Tanya tak naprawdę nazywała mnie po imieniu. Nie pamiętam czasów, kiedy zwracała się do mnie jakikolwiek inny termin niż „idiota”. Uśmiechnąłem się tak szeroko, jak tylko mogłem. Słowa w takich chwilach nie miały większego znaczenia. Przytuliliśmy się mocno i zaczęliśmy się śmiać.

„Idioto, wyglądasz tak cholernie inaczej. I spójrz na siebie, czy nie zawracałeś sobie głowy utrzymaniem z nami kontaktu, prawda?

„Tanya… dlaczego… przepraszam… Boże, wyglądasz tak inaczej…”

„Cokolwiek, idioto… Okej, mam nadzieję, że zamówiliście mojego drinka…”

Wszystko było dla mnie tak zagmatwane, kiedy weszła Tanya. Porzuciłem wszystko, czego doświadczałem w pogoni za szczęściem, a jednak czułem się bardziej szczęśliwy, siedząc ze wszystkimi moimi szkolnymi przyjaciółmi, którzy nie dbali o spotkanie. Właściwie pozwoliłem, by całe moje szczęście odpłynęło, i pobiegłem w poszukiwaniu czegoś, co moim zdaniem byłoby jedynym sposobem na osiągnięcie szczęścia.

Tanya usiadła obok mnie, a jej ręce cały czas spoczywały na moim ramieniu. Nie myślała o tym za dużo, ale ja to zrobiłem. Nie wiedziałem dlaczego. To było dziwne.

Początek romantycznej historii miłosnej

Uścisk był jedną rzeczą, ale ręce Tanyi na moim ramieniu sprawiły, że poczułam się nieswojo szczęśliwa. Usiedliśmy do późnej nocy i nie było chwili, gdy zapadła cisza. Obiady, które zapamiętałem, były trzeźwym, cichym doświadczeniem z okazjonalnymi toastami i szczęśliwymi rozmowami połączonymi z ego. Tutaj nie było ego, było czasami szczere i brutalne.

Tak się śmiałam, że bolały mnie szczęki. Wymieniłem numery ze wszystkimi i postanowiliśmy spotkać się w następny weekend. Nie chciałem być zbyt entuzjastyczny w ustawianiu tego szeregu, chociaż moje serce bolało, by pozwolić im odejść. Już raz ich zawiodłem. Tym razem chciałem być niemym akceptantem, tym, który dotrzyma obietnicy. Wkrótce wszyscy musieli wrócić, a ja przytuliłem każdego z nich.

„Richard, zaprowadź mnie do siebie. Nie dostałem samochodu, złapałem taksówkę - warknęła Richard.

Nie wiem, jak mi się to przydarzyło, ale wyrzuciłem: „Hej, upuszczę cię, to spoko. Nie mam nic do zrobienia."

„Ok… ay… Jeśli naprawdę tak mówisz…” i po prostu posłała mi słodki uśmiech. Chłopaki też się do mnie uśmiechnęli. Może wiedzieli, że w powietrzu jest coś więcej niż tylko zepsute piwo.

Nie widziałem, żeby dziewczyna tak się do mnie uśmiechała. Nigdy wcześniej nie czułem, że moje serce przyspieszyło. Byłem tak szczęśliwy i odurzony ich towarzystwem, a jednak obecność Tanyi wyrządzała większe szkody niż wszystkie inne. Wszyscy przytuliliśmy się jeszcze raz, a Tanya i ja wsiedliśmy do samochodu. Rozmawialiśmy przez całą drogę i wkrótce dotarliśmy do jej miejsca. Właśnie na nią spojrzałem, najwyraźniej nie poprosiłaby mnie, żebym przyszedł, pomyślałem. Nie zrobiła tego.

"Jesteś zajęty?" - zapytała bez wstępu.

"Co masz na myśli…?"

„Cóż, minęło trochę czasu i jutro jestem wolny, więc chciałem wiedzieć, czy damy radę. Wszyscy inni spotykają się w niedziele, a ja nie jestem… więc… jutro jesteś wolny? Hej, poczekaj chwilkę, czy jesteś zajęty swoją dziewczyną czy coś takiego?

„Nie… nie ma dziewczyny!” Wyjąkałem się, nie wiedziałem, dlaczego się jąkałem. Czułem się z nią tak niekontrolowany. Zawsze byłem cały czas pod kontrolą. Do tego momentu.

„W porządku, jutro przyjdę do ciebie…” powiedziała, wysiadając z samochodu.

Wyszedłem też i podszedłem do niej. Przytuliliśmy się długo, a ja spojrzałem na nią. Spojrzała na mnie. To już nie było tak, jakbyśmy byli przyjaciółmi. Powietrze trzeszczało czymś, czego nie mogłem wyjaśnić.

„Naprawdę za tobą tęskniłem przez te wszystkie lata. Chociaż nigdy nie zdawałem sobie z tego sprawy - powiedziałem, patrząc jej w oczy -… a ty wyglądasz tak bardzo pięknie.

I w tym momencie przysięgam na Boga, nawet w ciemności widziałem, jak jej policzki robią się różowe. Rumieniła się! Lekko uderzyła mnie w twarz, a jej dłonie nie spieszyły się z mojego policzka. „Idioto…” uśmiechnęła się. Jej uśmiech był zaraźliwy. "Do zobaczenia jutro."

Magiczne chwile przeżywania miłości

Wróciłem do domu z szalonym wigorem, którego nie mogłem zrozumieć. Byłem zachwycony. Promieniałem prawie każdym, kto spojrzał w moją stronę. Uśmiechałem się nawet dziko do gliniarza na przystanku jak idiota. Byłam zakochana? Czy to moi przyjaciele? A może Tanya? A może tak wyglądało prawdziwe szczęście? Nie wiedziałem Szczerze mówiąc, mnie to nie obchodziło. Leżałem w łóżku i wpatrywałem się w pustą przestrzeń nad sobą. Bolą mnie szczęki. Zamknąłem usta. Uśmiechałem się przez całą drogę do domu. Myśl o uśmiechu Tanyi wciąż trwała w mojej pamięci.

Następnego ranka obudziłem się wcześnie, prawie nie spałem tej nocy, myśląc o tym teraz. Zadzwoniłem do Tanyi, rozmawiałem z nią o niczym szczególnym przez kilka godzin, a potem zdecydowaliśmy, że przyjedzie do mnie.

Godzinę później była w domu. U mnie.

Naprawdę miała coś, co wyssało całe światło z pokoju. Świeciła pozytywnie, promieniując jak Claire Danes w Gwiezdnym Pyle. I wyglądała pięknie. Nagle wszystkie moje drogie żyrandole wyglądały cicho przed tą wspaniałą aurą, która wypełniła każdy zakątek pokoju poczuciem szczęścia, którego nigdy nie znałam. Nawet mój wystrój wydawał się zachowywać w ten sposób, wszystko wokół niej wyglądało o wiele lepiej.

Uśmiechnąłem się do niej. Natychmiast się uśmiechnęła. Jej uśmiech był urzekający, spontaniczny, a jednak taki prawdziwy. I zdecydowanie zaraźliwy.

Usiedliśmy przed telewizorem i rozmawialiśmy godzinami. Zamówiliśmy pizze i spędziliśmy całe popołudnie w domu. Opowiedziała mi o swojej pracy i swoich byłych. I mówiłem o moim. Krótkie opisy mojego życia. Zresztą i tak niewiele jej było do powiedzenia.

Było późne popołudnie i słońce leniwie świeciło przez grube szklane panele, które tworzyły jedną stronę mojego salonu.

Zimna szklanka zawsze odzwierciedlała to, jak się czułam w moim życiu, zimna, twarda i nieprzenikniona. Ale dzisiaj, kiedy oparliśmy się o nie razem i wpatrywaliśmy w zachodzące słońce, było ciepło. Mógłbym stać tam wiecznie, obserwując zachód słońca, a ptaki odbierają ostatni lot na cały dzień. Spojrzałem na Tanyę, ona odwróciła się. I uśmiechnął się. Chyba wiedziała, że ​​ją lubię, ale nie chciała robić z tego nic wielkiego.

„Wyglądasz tak pięknie, Tanya…”

Znów się uśmiechnęła. „Dlaczego Jon, dziękuję!” zaśmiała się z udawanym gównem.

„Obejrzyjmy film, dobra, mam kilka dobrych”.

„Jasne…” znów się uśmiechnęła.

Nie mogłem zrozumieć, co się dzieje. Byłem z kimś, kogo unikałem przez ostatnią dekadę, i oto byłem, zakochałem się w niej w jednej chwili. Była hipnotyzująca i urzekająca, była piękna i oszałamiająca, synonimy i rymy nie oddawały sprawiedliwości aurze, którą niosła w powietrze.

Wybrała film „Święto”. Nie widziałem tego. Ona też nie miała. Zasunąłem zasłony i przygasiłem światła.

Film był świetny, a gdzieś w filmie Jude Law i Cameron Diaz zdali sobie sprawę, że się kochają. Pamiętam to, ponieważ było mniej więcej w tym momencie, kiedy dotknęły nas nasze palce. Nie wiedziałam, co robić, wycofać się lub być odważna. Ona też nic nie zrobiła. Ale wyczułem napływ dyskomfortu i mrowienia w miejscu, w którym dotknęły się nasze palce. Ona też to czuła. Oboje byliśmy bardzo sztywni.

Magiczne chwile i momenty rozmyte

Minęło dobre dziesięć minut. Cisza. Film był niewyraźny w mojej głowie. Nie mogłem się skupić. Nie pamiętam oddychania. Ale poczułem coś w sobie. A uczucie było intensywne. Chciałem trzymać Tanyę w ramionach.

Czy zdarzyło Ci się w życiu zdarzyć, że chcesz coś zrobić, aw następnej chwili wszystko jest rozmazane i robisz to, co chciałeś, bez względu na konsekwencje? To był mój czas.

Nie myślałem, ale odwróciłem się do Tanyi. Spojrzała na mnie. Jej oczy coś mówiły, ale byłem zbyt zagubiony, żeby to przeczytać. Odsunęłam rękę od jej. Teraz wyglądała na zmieszaną. W następnej chwili owinąłem ją. Tak wiele błysków myśli przemknęło mi przez głowę w ciągu zaledwie sekundy czy dwóch. W moich żyłach płynęło tyle emocji, jak nigdy dotąd. Ale kiedy przytuliłem Tanyę, wszystko zniknęło. To była rozkosz. Byłem w niebie, zagubiony gdzieś w czasie i przestrzeni, która była ciepła i pełna miłości. Poczułam, jak jej dłonie przesuwają się ostrożnie po moich plecach, delikatnie i celowo, aż dotarły do ​​punktu, w którym mocno się zatrzymały.

Czas był tutaj tak kiepski. Nic na świecie nie było już rozważaniem. Nic już nie miało znaczenia. Tylko ona. I ja.

Jej dłonie zsunęły się i jak na zawołanie zrobiłem to samo. A potem złapała mnie za ręce i spojrzała mi w oczy. Spojrzałam za siebie, próbując przeczytać to, co chciała, żebym wiedział. Uśmiechnęła się, jakby wiedziała, o czym myślę. Pocałowała mnie w policzek.

Pozostawił mi na twarzy zimny, a jednak piekący punkt. Chciałem to poczuć na zawsze. Przesunęłam palcami po jej miękkich włosach, które wyglądały jak pasma delikatnego jedwabiu i pachniały cynamonem. Nie rozmawialiśmy Ale nie przestaliśmy się komunikować. Coś było w powietrzu. I to było magiczne.

Jonathan i Tanya byli zakochani do tej pory i życie nie mogło być lepsze dla nich obojga. Wprowadzili się razem i mają psa. Nadal nazywa go idiotą. Wciąż nie może przestać się uśmiechać, kiedy ją widzi. Przypadkowe spotkanie, które prowadzi do pięknego zakończenia, jak to nie może być piękna romantyczna historia miłosna?

$config[ads_kvadrat] not found