Poszukiwanie zatopionego skarbu to brutalna przyszłość amerykańskiej archeologii

$config[ads_kvadrat] not found

Długi i Owocne poszukiwania zatopionych skarbów

Długi i Owocne poszukiwania zatopionych skarbów
Anonim

Jessi Halligan spędziła 240 godzin swojego życia przesiewając błoto w ciemnościach ciemności trzydzieści stóp pod powierzchnią rzeki na Florydzie. Halligan, podwodny archeolog pracujący na Uniwersytecie Stanu Floryda, uwielbia swoją pracę, ale mówi, że czasami czuje się, jakby dojeżdżała do komory deprywacji sensorycznej. To trafny opis pracy, która jest radosna, żmudna i niezbędna dla postępu archeologii jako dyscypliny. Jeśli Halligan ma rację, archeolodzy nie mogą zrozumieć, w jaki sposób Ameryka Północna została początkowo osiedlona bez pływania w ciemności.

„Uważam to za niezwykle spokojne”, mówi. „Tylko dlatego, że to trudne, czy nie oznacza to, że nie możesz tego zrobić”.

Halligan był ostatnio w wiadomościach, że znalazł narzędzie o długości 14 500 lat, ostrzone z dwóch stron. To narzędzie - lub inne podobne do tego - zostało użyte do zerwania kła mastodonta odkrytego w tym samym miejscu. Odkrycie było znaczące, ponieważ harmonogram ekspansji ludzkości na Florydę pozostaje niejasny. Narzędzie wskazywałoby na wcześniejsze przybycie, niż wielu badaczy uważało, że lodowcowa pokrywa Gór Skalistych mogłaby na to pozwolić, wzmacniając argument, że pierwsi Amerykanie podróżowali łodzią w dół wybrzeża Pacyfiku.

Jak więc kobieta wychowana w Południowej Dakocie i nie widząca oceanu, dopóki nie skończyła 18 lat, nie została profesjonalistą? To ważne pytanie, ponieważ Halligan jest fascynującym człowiekiem, ale także dlatego, że odpowiedź ilustruje obecny stan archeologii.

Oto, co wiemy: pod koniec ostatniej epoki lodowcowej tak duża część wody planety była związana z lodowcami, że poziom morza był o około 300 stóp niższy niż obecnie. Gdyby ludzie byli w Ameryce Północnej między 15 000 a 13 000 lat temu, byli prawdopodobnie ludźmi przybrzeżnymi, biegli w produkcji łodzi i rybołówstwie. Wynika z tego, że większość dowodów ich istnienia byłaby teraz pod wodą, zanurzona w rosnącym morzu. Jednak według szacunków Halligana jest mniej niż 10 archeologów, którzy specjalizują się w poszukiwaniu miejsc, które kiedyś znajdowały się na suchym lądzie, ale teraz są zanurzone w Ameryce Północnej.

Niektórzy w społeczności archeologicznej wciąż przychodzą do przekonania, że ​​znalezienie dobrych dowodów w zanurzonych miejscach, które udowodnią, że wczesni Amerykanie przybyli przez Pacyfik, jest nawet możliwe. „Wielu naukowców twierdzi, że jest to świetna historia i jest wiarygodna, ale jest z natury nieprzetestowalna, więc nie jest nauką”, mówi Halligan, dodając, że jest więcej naukowców wykonujących tego rodzaju prace w Europie, gdzie znaleziono zalane miejsca w pas ziemi, który łączył Wielką Brytanię z kontynentalną Europą. „Hipoteza trasy przybrzeżnej jest testowalna, można ją zweryfikować na podstawie odkryć naukowych, wystarczy spojrzeć”.

Halligan wpadł na pomysł, aby szukać zalanych stanowisk archeologicznych w jej licencjackich latach na Harvardzie, gdzie kształciła się w szkole polowej na Martha's Vineyard. Strome urwiska, które studiowała, niegdyś były wzgórzem łagodnie opadającym ku morzu. To sprawiło, że zaczęła myśleć o wzajemnym oddziaływaniu geologii i archeologii. Jak procesy geologiczne, takie jak erozja i zmiana poziomu morza, kształtują rekord pozostawiony przez wczesnych ludzi? Co jest stracone i co jeszcze może tam być, czekając na znalezienie?

Proces wykopywania pod wodą jest bardzo podobny do tego na lądzie, chociaż wymaga kilku dodatkowych urządzeń i kosztuje kilka razy więcej pieniędzy. Nurkowie zawsze schodzą parami, jako środek bezpieczeństwa. W miejscu Page-Ladson w rzece Aucilla, gdzie Halligan wykonała tak wiele pracy, nurkowie oddychają przez węże sprężonego powietrza podłączone do powierzchni, chociaż noszą także pełne wyposażenie SCUBA jako zapasowe. Zdejmują płetwy na dole, aby uniknąć mieszania osadu. „To trochę tak, jak na zdjęciach, które widziałem ludzi, którzy wykonują moonwalk, ponieważ mamy cały ten sprzęt przywiązany do naszych górnych części ciała, ale nasze nogi to w zasadzie tylko kombinezony i botki”, mówi Halligan. „Odbijamy się tam, gdzie musimy być”.

Komunikują się ze sobą za pomocą sygnałów ręcznych i, w razie potrzeby, notatek pisanych ołówkiem na schowkach z plastikową folią zamiast papieru. Nurkowie używają węża próżniowego do przenoszenia osadu na powierzchnię, gdy zeskrobują warstwy ziemi za pomocą kielni. Nad rzeką osad jest naprężony przez ekrany, które asystenci monitorują pod kątem tego, co mogli przegapić nurkowie poniżej.

Większa dziedzina archeologii podwodnej obejmuje również eksplorację wraków. „Wielu ludzi zaczyna jako ludzie nurkujący na akwalungach i uwielbia nurkować z akwalungiem, a oni chcą znaleźć sposób na połączenie swoich zainteresowań historią i zainteresowaniami w podwodnym życiu, a oni przybyli na archeologię morską”, mówi Halligan. Przyszła do niego z innego kierunku - z ciekawością, jakie artefakty archeologiczne można znaleźć pod wodą, co wymagało nauki nurkowania.

Był przyjacielem Halligana, który specjalizuje się w średniowiecznej archeologii wraków statków, który pierwszy zauważył kamienne narzędzie biface wystające z wykopaliska.

„Jest to swego rodzaju reguła w archeologii: osoba, która najmniej inwestuje w projekt jako całość, prawie zawsze znajduje najfajniejszą rzecz, jaką można znaleźć w projekcie”, mówi Halligan. Przypomina sobie: „On jest szalonym średniowiecznym archeologiem, nie będzie wiedział, że to jest coś - starałem się nie pozwolić, aby moje nadzieje się podniosły, a potem zejdę na dół i to jest naprawdę określone narzędzie, które jest absolutnie, na pewno wykonane przez ludzi, w tej warstwie datowanej wcześniej na ponad 14 000 lat. ”

Halligan i uczeń Morgan Smith wykonali szczęśliwy taniec. „Całkowicie podobało nam się to, że podwodne uścisk do tańca trwało przez 20 sekund”. Mówi, że było to trochę jak przytulanie Teletubis do ścieżki dźwiękowej ludzi krzyczących przez regulatory.

Halligan obstawia, że ​​czekają na niego inne wielkie odkrycia, a ona będzie ich szukać. Dobre miejsca dla kandydatów można zidentyfikować bez zamoczenia, skanując podwodną topografię, ale po tym czasie nadal musisz zlokalizować fundusze ułatwiające wykopaliska. „To nie tak, że miliarderzy po prostu rzucają w nas pieniędzmi, mówiąc, proszę, szukaj rzeczy”, mówi. Mimo to, dzięki coraz ciekawszym artefaktom wychodzącym z zalewanych stron, takich jak Page-Ladson, Halligan spodziewa się wzrostu zainteresowania jej specyficzną dziedziną archeologii. A potem zmiany klimatyczne.

„Każdego dnia coraz więcej świata zasypuje”, mówi Halligan. „Myślę, że ludzie będą coraz bardziej w to wchodzić”.

$config[ads_kvadrat] not found