Po zakazie „Nero” WikiLeaks grozi stworzeniem własnego Twittera

$config[ads_kvadrat] not found

Трамп разозлился на Twitter и грозится его закрыть

Трамп разозлился на Twitter и грозится его закрыть
Anonim

WikiLeaks nie jest zadowolony z Twittera. W czwartek kontrowersyjna organizacja strażnicza zagroziła, że ​​opuści sieć społecznościową i stworzy własną wersję Twittera, z mniejszym zakazem i większą swobodą wypowiedzi (nawet jeśli ta mowa jest obrzydliwa).

Wołowina Wikileaks z Twittera zaczęła się po tym, jak portal społecznościowy na stałe zablokował Milo Yiannopoulosa Breitbart pisarz często związany z GamerGate, który podżegał do kampanii nękania Pogromcy duchów współgwiazda Leslie Jones. Yiannopoulos był w przeszłości wielokrotnie zawieszany na Twitterze z powodu różnych obelżywych zachowań, ale po jego rasistowskiej kampanii przeciwko Jonesowi strona na dobre zamknęła jego konto.

„Rozpoczniemy konkurencyjną usługę, jeśli to się utrzyma”, powiedziała organizacja na Twitterze, Jack Dorsey, w tweecie opublikowanym 21 lipca po południu, „ponieważ @WikiLeaks i naszym zwolennikom grozi przestrzeń feudalnej sprawiedliwości. ”WikiLeaks stwierdziło również, że zakazanie Yiannopoulos było aktem„ cyber feudalizmu ”, ale tak naprawdę nie wyjaśniło, co ten termin miał znaczyć.

Myląca terminologia nie powstrzymała jednak Dorsey przed odpowiedzią na WikiLeaks:

@wikileaks nie zakazujemy ludziom wyrażania swoich myśli. Ukierunkowane nadużycia i podżeganie do ludzi, jednak nie jest to dozwolone

- Jack (@jack) 21 lipca 2016 r

W późniejszym tweecie WikiLeaks stwierdziło, że nie broni Yiannopoulosa tak bardzo, jak przemawia przeciwko temu, co uważa za cenzurę na platformie społecznej, co, jak sądził, może stanowić precedens dla własnej publikacji:

@ kadybat Nie bronimy @Nero. Bronimy się. Jeśli @Twitter jest miejscem cenzury @WikiLeaks zostanie ocenzurowany.

- WikiLeaks (@wikileaks) 22 lipca 2016

Nie jest od razu jasne, w jaki sposób WikiLeaks zbudowałoby usługę rywalizującą z Twitterem, ale może to mieć pewne zalety: grupa może nie musieć na przykład martwić się o bezpośrednie wiadomości mówiące ludziom o podszyciu się pod Sundara Pichai i wycieku Marka Zuckerberga z Facebooka. Pomogłoby to uniknąć nieznośnych problemów etycznych związanych z propagowaniem hacków.

Istnieją oczywiście sposoby na zaprzestanie nękania na platformach cyfrowych bez bezpośredniego zakazu osób publicznych. Reddit wprowadził na przykład zaawansowane narzędzia blokujące i chociaż niektórzy twierdzą, że narzędzia mogą zaszkodzić wolnej mowie, w rzeczywistości pozwala to trollowi na dalsze korzystanie z usługi, dając jednocześnie ofiarom narzędzia, aby uniknąć ich szkodliwych postów.

W innych przypadkach usługi takie jak Facebook i Google obiecały całkowicie usunąć mowę nienawiści ze swoich platform. Trwały zakaz Yiannopoulosa przez Twittera zbliża się do tego podejścia. Mimo to Yiannopoulos otrzymał wiele ostrzeżeń o nękaniu innych użytkowników, zanim został zbanowany. I jak pokazała WikiLeaks, to nie jest tak, że usługa powstrzymuje ludzi od wspierania go.

To nie jest łatwy problem do rozwiązania. Ale udawanie, że Twitter zabrania komuś bycia jednym z najbardziej znanych i szkodliwych trolli na świecie, oznacza, że ​​zakazuje on również organizacji, która ujawnia wykroczenia rządu, pomimo tego, co może zrobić, to trochę przeskoku. Próba sprawienia, by te twierdzenia wydawały się jeszcze bardziej zniechęcające, poprzez użycie niedorzecznych zwrotów, takich jak „cyber feudalizm”, jest po prostu żartobliwa. A potem grożenie opuszczeniem i stworzenie konkurencyjnej służby jest, no cóż, meme-godne:

$config[ads_kvadrat] not found