Jak autor Seth Margolis prowadzi podwójne życie jako strateg marki

$config[ads_kvadrat] not found

Jak przełamać blokadę kreatywną?

Jak przełamać blokadę kreatywną?
Anonim

Kariera rzadko idzie zgodnie z planem. W Job Hacks strząsamy ekspertów, aby zdobyć wiedzę, którą kultywowali w drodze na szczyt swojej dziedziny. W tym tygodniu rozmawialiśmy z powieściopisarzem, New York Times współpracownik i strateg Seth Margolis o tym, jak druga połowa jego amerykańskiego życia zaczęła biec równolegle do pierwszej.

Imię: Seth Margolis

Oryginalne miasto rodzinne: Harrison, Nowy Jork

Praca: Seth Margolis jest autorem kilku cenionych powieści, w tym m.in. Utrata Izajasza, który został zaadaptowany na film o tej samej nazwie z Halle Berry. Pracuje również w szalenie odmiennej, ale jednocześnie czasochłonnej pracy jako strateg marki.

Jak zacząłeś?

Mam dwie kariery i zawsze mam. Jedna kariera, jestem strategiem ds. Marki i konsultantem marketingowym, i zrobiłem to przez większość mojego dorosłego życia, właściwie poszedłem do szkoły biznesu. A dla kogoś, kto pomógł firmom w samodzielnym wspieraniu marki, wykonałem dość kiepską pracę w zakresie budowania marki jako pisarz. Pisałem powieści - teraz w sumie siedem - z których żadna nie ma ze sobą nic wspólnego.

Pierwsze dwie książki, które napisałem, były tajemnicą. Potem napisałem Utrata Izajasza. Ten ostatni jest powieścią napiętą, która rozgrywa się w połowie w czasach elżbietańskich, w połowie dnia bieżącego. To, co powiedziałbym moim klientom brandingowym, to fakt, że trzeba być tam ze spójnym punktem widzenia, a ja nie zrobiłem tego w życiu pisarskim.

Czy zawsze chciałeś zostać pisarzem?

Od czasu, kiedy byłem dzieckiem. Jakiś czas po dwudziestce napisałem krótką historię i wysłałem ją na adres Nowojorczyk. Dwa tygodnie później dostałem wydrukowaną notatkę o odrzuceniu, która powiedziała tylko dwa słowa: „Przepraszam, nie.” Byłem tak zdruzgotany - w taki sposób, w jaki 20-latkowie mogą przesadzić - że złożyłem podanie w szkole biznesu i dostałem MBA. Minęło kilka lat, a ja byłem po trzydziestce i dobrze sobie radziłem w swojej karierze. Pomyślałem: „Zamierzam napisać powieść”. I nie zamierzam uczynić publikacji tej powieści kryterium dla mojego sukcesu, ale kiedy napiszę słowa „Koniec”, poczuję, że coś osiągnąłem. I tak właśnie zrobiłem. Potem nastąpił cały proces samodzielnej edycji, przepisywania, znajdowania agenta, znalezienia wydawcy, publikowania go. A jednak, kiedy spotykam dziś pisarzy i mówią: „Skończyłem książkę”, a teraz szukają agenta lub wydawcy, a ja zawsze mówię, po prostu przestań i klep się po plecach. Naprawdę trudno jest napisać powieść.

Nawet po tym, jak jesteś teraz odnoszącym sukcesy pisarzem, nadal utrzymujesz swoją codzienną pracę. Czy częściowo dlatego, że ci się to podoba, czy może dlatego, że w dzisiejszych czasach musisz być J.K. Rowling, żeby zostać pisarką na pełen etat?

To obie te rzeczy. Inne niż kiedy miałem sprzedaż Utrata Izajasza dla Paramount Pictures, nigdy nie miałem ogromnych niespodzianek z pisania. I wychowuję dwójkę dzieci. Dlatego zawsze potrzebowałem drugiej kariery, ale pisałem tyle, ile mam, wstając wcześnie rano i pisząc od około 6:30 do 7:30 każdego dnia. Możesz być bardzo produktywny. Pasuje do mojej osobowości, aby przebiegły dwie równoległe kariery. Szczerze mówiąc, nie jestem naprawdę dobry w wolnym czasie. A kiedy myślisz o tylu historiach o pisarzach, którzy mają trudne życie i mają problemy z alkoholem, narkotykami lub depresją - z natury pisanie fikcyjne oznacza spędzanie dużo czasu samemu w pokoju z samym sobą. Może to nadaje się do wszystkich tych objawów.

Ponieważ bycie pisarzem zamyka się w pokoju, jakie było twoje doświadczenie, gdy oglądałeś swoją pracę dostosowaną na ekranie?

Porównuję to do tego, że twoje dziecko dorasta, staje się niezależne i mówi i robi rzeczy, o których nie sądziłeś, że jest w stanie to zrobić. Stworzyłeś tę historię i postacie, a następnie oglądasz je na ekranie i myślisz: „Dlaczego to robią? I dlaczego tak mówią? ”Było to w dużej mierze pozytywne, ponieważ był to dobry film i czułem, że„ wow, stworzyłem coś, co ma życie poza tym, co stworzyłem ”.

Czy zdarzyło się kiedyś, że żonglowanie obydwoma karierami było trudne?

Z pewnością były dni, w których chciałbym zostać w domu i napisać kolejny rozdział. Zawsze myślałem, że moja kariera literacka nie pomogłaby, gdyby ludzie wiedzieli, że pracuję z dużymi, bardzo znanymi firmami na swoich markach. A gdyby klienci mojej marki wiedzieli, że pisałem fikcję, czy nie ufaliby mojemu osądowi lub mojemu zaangażowaniu w ich pracę? Dlatego zawsze utrzymywałem ich w separacji i prowadziłem takie schizofreniczne życie, które tak naprawdę podobało mi się.

Przez te wszystkie lata, w których to robiłem, tylko jeden z moich klientów kiedykolwiek nawiązał połączenie. Jeden był zaledwie wczoraj w bardzo dużej firmie konsultingowej w Waszyngtonie. Byłem tam na spotkaniu, a potem przyszła do mnie kobieta i powiedziała: „Och, nie mogę się doczekać, aby przeczytać The Semper Sonnet. I miałem to zwichnięcie - prawie nie pamiętałem o czym mówiła!

Tak więc nigdy nie znalazłem konfliktu lub problemu żonglującego tymi dwoma, ale jeśli chodzi o czas lub zasoby, czasami stwierdzam, że prowadzenie dwóch równoległych żyć może być wyzwaniem.

Dwa światy fikcji i brandingu nie są tak różne. Oboje opowiadają historie. Oto czym jest marka; opowieść o produkcie lub firmie i opowiadasz tę historię słowami lub obrazami. A kiedy piszesz powieść, opowiadasz historię słowami. Wykorzystuje ten sam talent i umiejętności. Spędzam dni starając się pomóc dużym firmom opowiedzieć swoją historię swoim klientom, akcjonariuszom i pracownikom. A wcześnie rano opowiadam swoją historię, własnymi słowami i postaciami.

Co najbardziej ekscytuje Cię w najbliższej przyszłości?

Poza pisaniem i publikowaniem kolejnej książki, przypuszczam, że byłby to rodzaj angażowania czytelników i próbowania wydobycia książki za pomocą mocy i zasobów, które mają teraz ludzie tacy jak ja - czego nigdy nie zrobiliśmy. Kiedyś z wszystkimi innymi książkami siedziałeś i czekałeś, aż wydawca coś zrobi. Złóż podpis w księgarni - co w dzisiejszych czasach jest coraz rzadsze - lub dodaj dodatek The New York Times których nigdy nie miałem i bardzo niewielu autorów. Ale teraz nie musisz czekać, aż wydawca coś zrobi. Możesz przejąć inicjatywę na własną rękę. I naprawdę mi się to podoba. Poza tym, pisząc kolejną książkę, nie mogę się doczekać.

$config[ads_kvadrat] not found