„The Man in the High Castle” zmierza do kanału Philipa K. Dicka

$config[ads_kvadrat] not found

Philip K Dick :: The Man In The High Castle :: Chapter 01 :: Audiobook

Philip K Dick :: The Man In The High Castle :: Chapter 01 :: Audiobook
Anonim

Trudno jest dostosować Philipa K. Dicka do filmu lub telewizji. Wielu argumentowało - słusznie - że klasyk Ridleya Scotta z 1982 roku Blade Runner to jedyny czas, w którym udało się to zrobić. Ci, którzy liczyli na ten rok, który upłynął od czasu, gdy pilot zadebiutował podczas pierwszego „sezonu pilotażowego” w Amazonii, wyprodukowanego przez Scotta serialu opartego na klasycznym spekulatywnym fikcji Dicka 1962 The Man in the High Castle, byłby wyjątkiem od reguły, będzie rozczarowany. Pilot czuł się trochę zdenerwowany, ale spakowany na tyle szalonego świata, by czuć się obiecującą perspektywą.

Chociaż jest to głowa lub dwie ponad większość filmowych adaptacji dzieła autora - z Wypłata do Całkowite przypomnienie do nawet sprawiedliwego Spielberga Raport mniejszości - ostatnia seria nie rozwiązuje problemu, który mają wszystkie adaptacje: zastanawianie się, jak uzewnętrznić i przekształcić swoją ekscentryczną i kolorową prozę w język filmu.

Fikcja Philipa K. Dicka powinien być marzeniem filmowca lub showrunnera. Jego książki i opowiadania są przepełnione silnymi i unikalnymi koncepcjami, a nawet wśród jego katalogu, stosunkowo niewiele się poprawia The Man in the High Castle. Powieść stanowi dokładną i cudownie zajętą ​​alternatywną historię, w której alianci przegrali II wojnę światową, a świat jest podzielony między Niemcy i Japonię. Jednak kruchy sojusz dwóch państw Osi może się zepsuć w każdej chwili, a potajemny ruch oporu zyskuje na sile. Istnieje dziwna branża chałupnicza przedwojennych amerykańskich artefaktów - od Colt 45s po zegarki Mickey Mouse. Większość nazistowskich gospodarstw domowych wygląda bardzo podobnie do „lat 50-tych Levittown”, z wyjątkiem tego, że ich dzieci noszą opaski na swastykę. Są ślady wyjątkowych osiągnięć technologicznych, które łagodnie zmierzają w kierunku kwalifikacji sci-fi bez pełnego przejścia.

A jednak, bogate napięcie tego świata może być tylko powierzchownie tłumaczone, głównie na skomputeryzowane efekty specjalne klasy B, które nie zbliżają się do uchwycenia przedwczesnych, wręcz halucynacyjnych opisów scenerii Dicka. To dlatego, że opisy te zwykle pojawiają się w wewnętrznych monologach jego postaci i posiadają neurotyczną, swobodną jakość, która jest trudna do bezpośredniego przekierowania w liniowym, narracyjnym formacie telewizyjnego serialu lub filmu o standardowym numerze.

Mimo to czuje się jak Amazonka The Man in the High Castle mógł znaleźć więcej sposobów bez większych problemów. Ustawienie nie jest nawet przekonujące. Wizualnie świat zdominowanego przez Japonię San Francisco, w którym rozgrywa się większość akcji, jest szare, mroczne, przeważnie ciemnozielone i wyraźnie niezróżnicowane. Przedstawienie nie ma żadnych szans, by stać się interesującym.

Te epizody nie zabierają nas też do głowy bohaterów - nigdy - by zbadać ich przedwojenną lub wojenną rzeczywistość. Wydarzenia, które ukształtowały obecny kształt ich pustego, często służalczego życia, są pominięte. Oglądanie ich pustki jest puste, ale nie w zamierzony sposób. Pozostawia nam trochę współczucia dla ich sytuacji lub zrozumienia ich motywacji. Przez większość czasu stawka za każdy konflikt jest śmiertelnie niska. Retrospekcje mogą być katastrofą w telewizji (pamiętajcie o tym pokazie Szaleni ludzie ?), ale pełne sceny rozgrywające się w przeszłości mogły tu dobrze działać. Jedynie aluzje do mrocznej przeszłości nazistowskiego Obergruppenführera Johna Smitha w Nowym Jorku, granej przez złowieszczego i wspaniale kontrolowanego Rufusa Sewella, są wyraźnie interesujące.

W rzeczywistości większość z tych postaci spada jak szyfry. Utylizując je tylko w czasie teraźniejszym opowiadania i opierając się na odpowiednim zwięzłym, nieopisanym dialogu, pisarze dają nam bardzo małe poczucie, kim są poza tym, co bezpośrednio ułatwiają w fabule. Jest to najbardziej rażące, niestety, w przypadku dwóch głównych bohaterów serialu - judo-student-cum-revolutionary Juliana Crane (Anioł / Starcie Tytanów „Alexa Davalos” i tajny nazistowski agent oporu Joe Blake (głównie Elliot z Plotkara). Impulsy stojące za ich działaniami pozostają niejasne w sposób, który odbiega od dramatu serialu, a nie go wzmacnia. Widzimy, jak Crane obejmuje misję swojej zamordowanej aktywistki - transportującej film, wykonany przez niezidentyfikowanego artysta „Człowiek na wysokim zamku”, który ukazuje utopijną wizję Ameryki u władzy aliantów - nie wiedząc dokładnie, dlaczego jest tak zdeterminowana. Jest ciekawa i niewiarygodnie ufna tym, którzy - jak Joe - dobrowolnie jej pomagają.

„Twoje cele mają być użytecznym członkiem społeczeństwa”. - John Smith #HighCastle

- Wysoki Zamek (@HighCastleTV) 28 października 2015 r

Frank i jego wciąż pracujący chłopak i pracownik roślinny (względnie nieznany brytyjski aktor Rupert Evans) bardziej dowodzi na ekranie i jest spójny jako bohater. Jest to jednak częściowo dlatego, że cierpi on na wielką tragedię z rąk japońskiego rządu, która bardziej niż wyraźnie uzasadnia jego wysypkę i ciężkie wahania nastroju. Jego występ jest pełen ludzkości, ponieważ nie pozostawił wiele interesujących pod względem linii lub scenariuszy - jego wydajność jest reaktywna.

Dialog nigdy nie był mocną stroną Dicka - jest to fragmentaryczna narracja i fantasmagoria ekscentrycznych mentalnych pejzaży, które dostaliśmy w innych częściach prozy, które sprawiają, że jego opowieści są tak niezatarte. Zwłaszcza w jego wcześniejszych pracach jego wiersze brzmiały czasem jak sub-Hammett i Chandler noir dialog zaimportowany do ustawień sci-fi. Zamek showrunner / pisarz Frank Spotnitz - z Pliki X sława - a jego zespół pisarzy przetłumaczył scenariusze zawarte w książce na najbardziej podstawowe pojęcia. Kiedy są zmieniane, ma to na celu sprawienie, by historie w książce krzyżowały się bardziej logicznie. Jednym z rezultatów tego „wiernego” podejścia jest to, że te teleplayy są pełne niesubtelnych, dramatycznych linii. Oczywiście przekomarzanie nigdy nie było Pliki x „Silny garnitur”. Przynajmniej we wcześniejszych sezonach scenarzyści i reżyserzy zdołali stworzyć dziwaczne i porywające sytuacje „a co, jeśli” i pracować nad nimi kompleksowo w 45 minut.

Szkoda, że The Man in the High Castle nie jest w stanie podeprzeć fascynującego świata. Ma to cały czas trwania serii. Ale jakoś Człowiek w wysokim zamku czołga się. Zbyt długo utknęliśmy w Canon City w Kolorado - w tak zwanej strefie neutralnej między mocami, z którymi spotykają się Juliana i Joe - lub w mieszkaniu Franka, kiedy nerwowo rozmyśla o nieznanym miejscu pobytu Juliany i nadzorze japońskich władz. Wydaje się, że te same sceny odtwarzają się same, bez ciągłego narastania napięcia. Nie tracąc czasu na szczegółowy rozwój postaci, zastanawiasz się, gdzie cały czas idzie.

Ale znowu schwytanie Philipa K. Dick-nessa jest historycznie wyzwaniem. Z pewnością wymaga bardziej kreatywnego i liberalnego tekstu niż jego tekst źródłowy Zamek Twórcy byli gotowi. Bez wychodzenia na kończyny - i ryzykowania pewnego poziomu niespójności - Spotnitz The Man in the High Castle utrzymuje stały poziom czasami uciskającej miernoty przez cały czas jej trwania, szczycąc się tylko garstką mocnych występów i legalnie radosnych chwil. Podobnie jak wiele telewizorów w dzisiejszych czasach, czuje się po prostu dobrze, z niewielką różnicą między gęstym tłumem innych godzinnych dramatów z solidnymi boiskami windowymi.

$config[ads_kvadrat] not found