Nieskończony smutek odruchu Facebook Like and Retweet

$config[ads_kvadrat] not found

Twitter's temporary tweak of retweet function causes confusion | #TheCube

Twitter's temporary tweak of retweet function causes confusion | #TheCube
Anonim

Ludzie często próbują sprzedawać media społecznościowe sceptykom, twierdząc, że jest to świetny sposób na organizowanie ulubionych treści internetowych, a także miejsce do wyrażania siebie. Jeśli „podążasz” za wnikliwymi osobami, publikacjami, agregatorami, witrynami handlowymi, restauracjami i anonimowymi aptekami samopomocy-aksjomatu, możesz stworzyć, rzekomo, rzadki kanał medialny, który może cię utrzymać.

Jasne, możesz zostać wciągnięty do swojego eks-livetweet z Kości, ale Twitter pozwala również katalogować ulubione linki do wszystkich tych Nowojorczyk #longreads, których brakowało od czasu zakończenia subskrypcji. A może planujesz uderzyć w tę szczupłą, długą na 4000 słów Przechwycić exposé, które sprawiło, że twój współpracownik zesłał swoją naklejkę na zderzak „Obama”, lub ten artykuł o hipotetycznym Davidzie Fosterze Wallace-bohaterze w epoce mediów społecznościowych (lub nie). Są też aktualizacje Periscope Andy'ego Dicka i penisa Lenny'ego Kravitza. To dużo rzeczy do polubienia bez przeszkadzania.

Prawdziwi wierzący nie są w błędzie, jeśli dobrze powierniczysz na swoje konto, możesz wskoczyć na Facebook lub Twitter i szybko zrozumieć, co dzieje się na świecie, a przynajmniej na części, na których ci zależy. Czasami możesz także prowadzić zdrowy dialog na temat ważnych kwestii i kontaktować się z ludźmi z odległych zakątków świata - lub z indeksem sławy - do których nigdy nie byłbyś w stanie dotrzeć. Ale jeśli nie jesteś ostrożny, możesz pozwolić, by tempo zniekształciło twoje poczucie tymczasowości i równowagi. Zanim się zorientujesz, część twojego poczucia siebie może zostać zastąpiona pragnieniem wbudowanym w każdą platformę przez każdego dobrego projektanta UX, pragnieniem angażować.

Być może najbardziej odkrywczym i demoralizującym doświadczeniem na Twitterze jest przeglądanie swoich „Ulubionych”. Dla tych, którzy nie wiedzą, "Ulubiony" jest odpowiednikiem Facebooka „Lubię to” lub sercem Instagrama na Twitterze. Jednak w przeciwieństwie do tych usług, Twitter kataloguje Twoje „Ulubione” w jednej dyskretnej, w pełni publicznej sekcji swojego profilu. Nawet najbardziej wybredni i kontrolowani użytkownicy Twittera odwiedzą tę listę i stwierdzą, że nie rozpoznają osoby wpatrującej się w nich w lustrze. Prawdopodobnie nie muszę ci mówić, freak z Twittera, ale poparłeś opinie, których w rzeczywistości nie udostępniasz, wyraziłeś poparcie w złej wierze i umieściłeś swoją aprobatę na wielu rzeczach, których nawet nie kliknąłeś.

Te wspólne działania można uznać za nadużycia tego, co Drut wywołuje „Here-Here Favorite” (sic). Być może natkniesz się na wiele ulubionych i „retweetów” (tak jak w tweetach innych osób, które umieszczasz na swoim profilu) w bardzo krótkim czasie. Znajomy podzielił się opinią na temat wydarzenia światowego, które właśnie się wydarzyło, programu telewizyjnego, fragmentu plotek kulturowych #WTF lub indyjskiego przepisu kulinarnego Crockpot. Może zaufałeś kategorycznie ich opinii, a może po prostu wyglądało to jak coś w rodzaju (dreszcz „On-brand”?). Może chciałeś, żeby wiedzieli i pamiętali, że istniejesz, może chciałeś zaimponować swoim zwolennikom, czy tylko jednym zmiażdżeniem, które może obserwować - w każdym razie coś w tobie zmusiło cię do ponownego przesłania bez angażowania. Jeśli zbyt długo wpatrujesz się w jeden z tych niewytłumaczalnych ciągów frywalnych lub RT, pojawia się coraz więcej ciemnych hipotez na temat twoich ukrytych lub żałośnie oczywistych motywacji. „Nie, poważnie, gotuję!” Twoje ulubione krzyki. „Ten biryani z kurczaka zrobił okaże się naprawdę dobrze. ”

Być może faworyzujesz lub przesyłasz dalej jako sposób na „zapisanie na później” (Drut nazywa to „Praktycznym ulubionym”). Przeglądałeś Twitfeeda na swoim telefonie, znudzony, może w miejscu, którego nie powinieneś był - w swojej kabinie, na kolacji, sur la toilette - i nie było czasu, aby czytać więcej niż jedno lub dwa zdania naraz. Ale zagubiony w nieskończonym zwoju, jedynym sposobem na przejście jest przód. Łatwo jest poczuć się, jakbyś się zakochał, jeśli nie będziesz odświeżać. Wyczerpany, zwrócony twarzą do łóżka, telefon wciąż kurczowo trzymany w dłoni, masz niewyraźne opinie lub uprzedzenia o nieokreślonym pochodzeniu, mnóstwo artykułów, które czytasz w pierwszym akapicie, tonące uczucie w żołądku lub ból głowy i nie możesz odtworzyć swoich kroków, aby dowiedzieć się, co się stało po drodze. To zbyt bolesne.

Tak, nie-Twitterers, powinieneś być ostrożny. Twitter, jak podejrzewasz, jest dziwną, zamurowaną społecznością, w której wszyscy mieszkańcy spędzają całe dnie na szaleńczym brzękaniu w wirtualnych kołach chomika. Opiera się na Borgesowskim systemie arbitralnych konwencji, szyfrów i przesądów, które skanują jak socjopatyczne gobboty do obcych. Wszyscy próbują się wydostać i nikt nie próbuje się dostać, ponieważ wydaje się to smutne i tak jest.

Codziennie zbierasz tylko ducha idei i cień informacji, ale utrzymujesz dobrze wypielęgnowany, Googleable obraz oświecenia. Być może ktoś, „IRL”, zapyta cię o twoje uczucia związane z gorącym przyciskiem (czy słyszałeś o tym, co myślisz o tym, co Trump / Sanders / Kanye / John Oliver / Kaitlyn Bristowe powiedzieli na ten temat?) I będziesz nie ma słów na słowa - trudno powiedzieć coś innego niż najbardziej uproszczone pozytywne lub negatywne poparcie. Mogłoby być jeszcze gorzej: „Hm, tak, widziałem coś na ten temat… wydaje się dziwne.” Pusta frazeologia może wymknąć się, zanim będzie można ją przesłuchać. Później, czując się na niebiesko, odwiedzasz swoją stronę i odkrywasz, że - według twoich nagrań - powinieneś mieć o wiele więcej do powiedzenia na ten temat.

Co gorsza, kiedy te puste faworyci „Right on, man” odnoszą się do imprez, które zna się w nie-Twittersphere (w moim przypadku, być może inny pisarz, być może dzielący się dogłębną, długotrwałą pracą, którą spędzili dużo czas i energia), czujesz nie tylko ślad pustki w „marce”, którą zbudowałeś, ale wątłe i wątpliwe podstawy twoich relacji na Twitterze. Jakim przyjacielem - a raczej „naśladowcą” - czy i tak jesteś? Co jest w „naśladowaniu”?

W takich chwilach naprawdę uchwycono najbardziej obrzydliwe konotacje terminu „konsumpcja”. Kupujemy, jeśli nie opieramy się twardo, co sprzedajemy, bez względu na to, jak bardzo uważamy się za niezależnych myślicieli, a nawet przeciwników. Nasze bardziej rozwinięte kontrowersyjne myśli mogły zostać zbudowane w opozycji do informacji, które skonstruowaliśmy z pogłosek. Oczywiście pogarsza to opinie - pochopne i redukcyjne. W najbardziej zdegenerowanych przypadkach przeskakujemy do skrajnych, niezłomnych stanowisk na temat rzeczy opartych na naszej niepewności, że nie będziemy o tym wiedzieć. To błędne koło utrwalone przez wszystko, co się dzieje, gdy ludzka omylność uderza w dobrze zaprojektowany interfejs.

Jesteśmy tym, co jemy, a dokładniej połkamy całość.

Ale weź to ode mnie, przygnębieni użytkownicy: sięgnięcie prosto do „Dezaktywuj” nie jest skutecznym rozwiązaniem. Przeczołgasz się, aby wypełnić tę pustkę, a może - Boże, pomóż - musisz utrzymywać swoje konto ze względów zawodowych. Naprawdę, jedynym sposobem zwalczania podstępnego wirusa faworyzującego i retweetingowego jest wycofanie sił odśrodkowych działających na Twitterze z całą swoją mocą. Użytkownicy o bardzo silnej woli mogą być w stanie zamienić ciężki nowy liść i oczyścić tę sekcję „Ulubione” jako funkcję ściśle zapisaną na później; bardziej niż prawdopodobne, że przypływ wzrośnie ponownie - jakaś międzynarodowa katastrofa lub usterka garderoby - i odciągnij je. Najlepszym sposobem przeciwstawienia się jest spowolnienie tempa kanału wyciszenie (wyłączanie powiadomień od niektórych użytkowników) i nie obserwuję (w gruncie rzeczy defriending, na końcu). Mniej informacji do pracy zwiększa prawdopodobieństwo uwagi, a nawet lepsze, mniej obsesyjne zaangażowanie.

Często udajesz się na Twitter, aby zmienić swój mózg na „niski” przez pięć minut lub dwie godziny; tam łatwo oszukiwać się w myśleniu, że go używasz. Nasi sumienni rodzice bali się o nas, kiedy byliśmy przyklejeni do naszych telewizorów, N64 lub Tamagotchis, ale teraz nasze komórki mózgowe o starych żonach są zagrożone w niebezpiecznie interaktywny środowisko. Jak każda inna platforma mediów społecznościowych - a nawet element życia - aksjomat „tylko z umiarem” musi być w jakiś sposób zastosowany. Obecnie w restauracji prawie nie ma stołu, w którym ktoś nie przeglądałby swoich kanałów; cele „umiaru” są stale przenoszone. Zorientowanie się w równowadze wymaga bardzo osobistej dyscypliny i robienia wielu błędów po drodze. Jeśli nie masz środków, idź dalej i poprowadź marsz pogrzebowy.

$config[ads_kvadrat] not found