How States Voted In Every Presidential Election, From George Washington To Donald Trump
W 2016 r. Używamy zamiennie terminów „demokracja” i „republika”, ale w latach osiemdziesiątych XVIII wieku istniała definitywna linia między nimi. W rzeczywistości większość ojców założycieli - cóż, federaliści i tak - nie była tak gorąca w demokracji bezpośredniej. Obawiali się, że głosujący publiczność, pozostawieni samemu sobie, wybiorą demagogów i kłamców zamiast wróżbitów i przywódców. Czy przewidzieli kampanię Donalda Trumpa? Nie tak dokładnie, jak Hillary Clinton mogłaby nam wierzyć. Ale James Madison, Thomas Jefferson i George Washington byli nadal tak zdumiewającymi futurystami politycznymi, że dwa i pół wieku później wciąż warto patrzeć wstecz, próbując dowiedzieć się, co może się stać dalej.
Niezależnie od stopnia, w jakim Ameryka opierała się na moralności judeochrześcijańskiej, opierała się bardziej na zgadywaniu. Skąpani koloniści w Filadelfii nie debatowali tylko nad mechanizmem rządzenia, próbowali wywłaszczyć społeczne i polityczne bolączki, co oznaczało krytyczne myślenie o technologiach i normach społecznych napędzających ekonomiczną i fizyczną ekspansję szeregu atlantyckich placówek. Instrukcje, które wymyślili, były równie optymistyczne (dążenie do szczęścia!) I cyniczne. Równe gałęzie rządu federalnego zostały stworzone, aby być tym, co Madison określił jako „niezbędny płot” między Ameryką a prawdziwą demokracją.
Dla mężów stanu, takich jak Madison, Jefferson, Adams i Hamilton, demokracja była wymyślnym słowem oznaczającym regułę mafii. A kiedy moby zaczynają rywalizować, dostajesz frakcje, a jeśli było coś, co bardziej przerażało ojców założycieli niż demokrację, to było frakcjonizmem. Uznali, że kraj zdefiniowany przez swoje frakcje i rządzony przez udziały większościowe prawdopodobnie ulegnie tyranii. Twórcy rozumieli, że zastrzeganie uprawnień było jedynym sposobem, aby upewnić się, że przedstawiciel ludzi działał w ich najlepszym interesie. Stworzyli system, który ma być kontrowersyjny i nieefektywny, aby zapewnić, że zarówno politycy, jak i obywatele nigdy nie będą zbyt skuteczni prawnie.
Autorzy Konstytucji nie byli populistami - nawet na czas. Byli to mężczyźni, którzy uważali, że najlepsze szanse na sukces kraju spoczywają w rękach świadomych, moralnych i nastawionych na opinię publiczną białych mężczyzn, którzy mogą tworzyć stałą klasę polityczną. Pierwotny system elit wyborczych mówi o tym: w większości państw tylko właściciele ziemscy mogli głosować na przedstawicieli domu. Senatorowie byli mianowani przez gubernatorów swojego państwa lub wybierani przez ustawodawstwo państwowe, a nie przez głosowanie powszechne, a prezydenta wybierani byli przez specjalnie powołanych elektorów (stąd kolegium wyborcze).
Na szczęście demokracja - w tym sensie, że znamy ją teraz - została wprowadzona powoli (o wiele za wolno dla większości) do naszego systemu rządów. A kraj stał się dla niego lepszy. Tak, frakcje pojawiły się wcześnie, ale środki zabezpieczone w Konstytucji - jak na przykład wymaganie większości dwóch trzecich głosów od Izby i Senatu w celu jej zmiany - oznaczały, że trwałe zmiany w rządzie na żądanie większości były prawie niemożliwe. System ojców założycieli zadziałał, ale nie w sposób, w jaki podejrzewali, że będzie (cóż, może tak, jak sądził Franklin). Ludzie dokonali przyzwoitych wyborów. Byli źli przywódcy - patrzy na ciebie, Hoover - ale żaden silny człowiek nigdy nie przejął Waszyngtonu.
Biorąc pod uwagę tę historię, poziom paniki po lewej stronie potencjalnej prezydencji Trumpa wydaje się zaskakujący. Dlaczego nagła nieufność wobec systemu, który tak długo działa tak dobrze? Dlaczego nagła nieufność wobec ludzi, którzy widzieli to nadchodzące i zaplanowane?
Donald Trump jest autorytarnym orędownikiem białej supremacji, który publicznie zaoferował wsparcie finansowe każdemu, kto chce fizycznie zaatakować jego przeciwników. Już groził, że wykorzysta władzę prezydencji jako broń do uciszenia członków prasy, którzy go krytykują. Ale to, co gubi się w furii z powodu jego rasistowskich komentarzy na temat niezdolności bycia bezstronnym urodzonego przez Amerykanina, to fakt, że powstanie Trumpa jest w istocie ośmieszaniem frakcji. Cały nasz system został zbudowany, aby chronić nas przed frakcjami.
Częściowym powodem, dla którego relacje Trumpa z Partią Republikańską są tak bolesne, jest to, że jego baza jest mniejsza niż partia, ponieważ nie są ożywione pomysłami. Cokolwiek myślisz o „mniejszym rządzie” jako celu rządu, jest to spójna idea polityczna. Trump nie porusza się w tych. Zamiast tego zmierza do rozczarowanej grupy Amerykanów, którzy chcą „odzyskać” swój kraj. To jest język frakcjonizmu. Rządzą politycy. Liderzy frakcji próbują zabierać rzeczy.
Wow, USA Today opublikował dzisiejszą historię z okładek w moich procesach sądowych. Werdykt: 450 zwycięstw, 38 strat. Czy tego nie chcesz dla swojego prezydenta?
- Donald J. Trump (@realDonaldTrump) 2 czerwca 2016 r
Ojcowie założyciele wiedzieli, że frakcje nie będą troszczyć się o interes republiki jako całości - że skupią się raczej na pokonaniu innych, niż na ich zdobyciu. George Washington mówił o tym w swoim pożegnalnym przemówieniu w 1796 r., Mówiąc: „Naprzemienna dominacja jednej frakcji nad drugą, zaostrzona przez ducha zemsty, naturalna dla niezgody partii, która w różnych epokach i krajach dokonała najbardziej przerażających ogromów, jest sam w sobie przerażający despotyzm. ”
George miał coś wspólnego ze złożonymi strukturami zdań, ale miał też coś dla rządu, to znaczy, że był za tym bez względu na frakcjonizm. Przed zakończeniem swojego przemówienia dodał coś bliskiego uzupełnieniu do jego uwag na temat despotyzmu, zalecając „rząd o tyle wigoru, który jest zgodny z doskonałym bezpieczeństwem wolności”. Czy pierwszy prezydent zrozumiał, że odpowiedni poziom „wigoru” pozostanie najbardziej kontrowersyjną debatą w życiu politycznym przez następne dwa stulecia? Może. Może nie. Ale jest powód, by wierzyć, że rozumiał szerzej, że rząd reprezentuje lekarstwo na despotyzm. Innymi słowy, zrozumiał, że udział przywódców w systemie, który pomógł zbudować, złagodziłby ich. Czy nadal będą w stanie rozniecić pasje frakcyjne? Pewnie. Ale Waszyngton był żołnierzem i rozumiał, że retoryka i władza niekoniecznie mają ze sobą coś wspólnego.
Ojcowie założyciele przewidzieli, że przyjdzie taki kandydat jak Trump, ale to nie była ich jedyna prognoza. Upiorni egoiści, których byli, przewidywali, że rząd, który wymyślili, pokona wysiłki zmierzające do podzielenia Ameryki na frakcje. Przewidywali, że demagogia pozostanie zagrożeniem, ale może być z góry odrzucona, zmuszając władzę głodną do odpowiedzialności przed okręgami wyborczymi po okręgu wyborczym, reprezentowaną przez senatorów, kongresmana i, oczywiście, sędziów. Przewidywali, że problemy przedstawione przez demokrację można rozwiązać dzięki większej demokracji.
Waszyngton i Madison nie tylko widzieli nadchodzącą kandydaturę Trumpa, ale także nadchodzącą prezydencję Trumpa. Przewidywali, że tak się stanie i przygotują się na to. To może wydawać się zimnym pocieszeniem dla mniejszości lub ludzi, którym zależy na polityce zagranicznej, ale zaufanie do kolonialnego futurysty do tej pory działało całkiem dobrze.
Historycznie złe wyniki badań opinii Donalda Trumpa opierają się na solidnej metodologii
Rosnąca większość Amerykanów zgłasza niekorzystne poglądy Donalda Trumpa - siedem na dziesięciu Amerykanów, według niedawnego sondażu ABC / Washington Post, z sześciu na dziesięciu w zeszłym miesiącu. Ale najbardziej zaskakujące jest to, że najnowszy sondaż dotyczy historycznie niskiego poziomu obu przypuszczalnych głównych kandydatów na prezydenta ...
„Tim Apple” Donalda Trumpa Gaffe zdarzył się wcześniej
Już dość niezręczna relacja między amerykańskim szefem państwa a jego największą firmą stała się nieco bardziej niezręczna w środę, kiedy prezydent w srebrnym języku zepsuł imię prezesa Apple'a Tima Cooka, nazywając go „Tim Apple”. Obejrzyj spotkanie poniżej.
Komentarz Donalda Trumpa przypomina, że 1942 r. Może stać się naszą przyszłością
Po atakach na Pearl Harbor, które doprowadziły do utraty tysięcy istnień ludzkich, Amerykanie zrozumieli, że się boją. Niestety, ten strach doprowadził do szalejącej ksenofobii: w 1942 r. Sondaż Narodowego Centrum Badań nad Opinią wykazał, że 93 procent Amerykanów zatwierdziło przeniesienie „japońskich kosmitów”. ...