Dom na święta, gdy jesteś już w domu na święta

$config[ads_kvadrat] not found

Rodzinka Barbie #2 * WIZYTA W DOMU DREAMHOUSE BARBIE - BARBIE W CIĄŻY * Bajka po polsku z lalkami

Rodzinka Barbie #2 * WIZYTA W DOMU DREAMHOUSE BARBIE - BARBIE W CIĄŻY * Bajka po polsku z lalkami
Anonim

Półtora roku temu załamała się firma start-up, w której pracowałam w Nowym Jorku. Kopałem trochę po mieście, przebywając w mieszkaniu mojej dziewczyny. Zapłaciłem czynsz za czas spędzony nad piecem i pralnią. Gdy nic się nie zmieniło, Labor Day zobaczył, że kupuję bilet w jedną stronę z powrotem do Denver. I wracam do piwnicy mojej mamy.

To nie pierwszy raz, kiedy mieszkam w domu od czasów studiów. W 2010 roku zmęczyłem się Nowym Jorkiem, rzuciłem pracę w Koniec czasu magazyn i jeździł po kraju przez kilka miesięcy. Przesunąłem się z powrotem do Denver i znalazłem się u mamy przez około rok. Niezależnie od tego, czy masz 27 czy 32 lata, jest to dziwny układ, który zostaje umieszczony pod mikroskopem podczas świąt.

Moja najbliższa rodzina zawsze była mała: jestem jedynakiem, więc to ja, moja mama i tata. Dorastając, rodzice mojego ojca mieszkali kilka przecznic dalej, a wokół nich gromadzili się święta w Denver. Mój tata jest jednym z dziewięciorga dzieci, więc święta Bożego Narodzenia mogą stać się duże i niechlujne. Było cudownie: za dużo wina, belgijski szef babci i żartobliwe społeczeństwo nazywane „Klubem 311” po adresie mojego dziadka. Często we trójkę wsiadaliśmy na poranny poranek lotu dla Cleveland i robiliśmy to od nowa - Dempseys woleli whisky nad winem - nad jeziorem Erie.

Ale, jeden po drugim, moi dziadkowie odeszli i obie rodziny się rozpadły. To nic zbyt antagonistycznego - ciotki i wujkowie po prostu mieszkają na całej mapie, od Anglii po San Francisco. Bez ich rodziców, którzy nie łączą ich razem, nie spotykamy się tak bardzo. Matka mojej matki przyjeżdżała do Denver na święta, ale była ostatnią osobą, która jechała: kilka lat temu. Od tamtej pory - mój tata jest zagubiony na wakacjach - często to tylko ja i moja mama.

Życie w domu odbiera to, co nazwałbym „doświadczeniem z przodu drzwi”. Nie ma ekscytującego lotu powrotnego, rozmawiania z nieznajomym o nadchodzących planach za pomocą kilku piw. Nie ma uścisku na lotnisku ani powrotu do celu: „Jaka była pogoda? Oni robią co do centrum? ”I wtedy są drzwi i otwierają je na znajomy zapach domu: już tu jestem. Codziennie oddycham tym zapachem.

Mój pokój sam w sobie jest moją małą maszyną czasu. Wracając z college'u lub dni spędzonych w Nowym Jorku, szpiegowałem bibeloty i pamiątki, które sprawiały, że wspomnienia nęciłyby mnie: bilet na koncert Radiohead, powiedzmy, lub kopia Władca much. Teraz mieszkam pośród minionych lat. Śpię na podwójnym łóżku obok Heidi Klum i Jimiego Hendrixa, plakaty, które wybrałem, kiedy byłem w połowie wieku, w którym jestem teraz. Wszystko to jest jakoś kimś, kim byłem, ale stało się częścią tego, kim jestem dzisiaj.

Chciałbym, aby spotkania rodzinne w święta były większe niż obecnie. Kiedy słyszę, że Święto Dziękczynienia mojej dziewczyny w Nowym Jorku ma 40 członków rodziny, jestem zazdrosny. Ale mała załoga ma zalety. Nie ma upartego, ksenofobicznego wujka, który byłby zwolennikiem Trumpa. Nie ma niespokojnego pośpiechu, by dostarczyć go jako rodzinnemu smakoszy. Krótko mówiąc, nie ma presji.

Mniej więcej dziesięć lat temu - kiedy mój ojciec przeprowadził się do Chicago - moja mama i ja rozpoczęliśmy naszą własną tradycję Dziękczynienia. Chodzimy jeść co czwarty czwartek listopada. Zazwyczaj jedziemy do Fortu w Morrison w Kolorado, gdzie jemy ostrygi Rocky Mountain i mięsa z dziczyzny, pijemy margaritę z opuncji i spędzamy czas z przebranymi kolesiami. To jest fantastyczne.

Tradycyjne Święto Dziękczynienia spogląda z mojego mężczyzny

Zdjęcie opublikowane przez Colina St Johna (@weneedthedude) w dniu

Z pewnością wolałbym dziś nie mieszkać w domu. Wolałbym mieć pracę na pełen etat, solidne konto bankowe i własne miejsce. Święta mogą sprawić, że moja obecna sytuacja będzie jeszcze bardziej żenująca. „Gdzie mieszkasz w tych dniach?”, Ktoś nieuchronnie zapyta w środę przed Świętem Dziękczynienia w Cherry Cricket, lokalnej wodopoju. „Piwnica mojej mamy”, powiem mi 32-latek, szczerze z odrobiną uśmieszku i odrobiny wstydu - wszystkie emocje przepychają się o większą część mojego wewnętrznego wykresu kołowego, w zależności od tego, ile Jack Daniel's Miałem.

Mimo to, myślę, że będę wspominał te czasy czule, głównie z jednego powodu: moja mama. Jest wspaniałą kobietą - myślę, że wszyscy synowie tak mówią, ale mam na myśli to więcej niż prawie wszystko inne - pełne dziwactw i wrażliwości na Środkowym Zachodzie. Czasami wracam do domu po powrocie z pracy. Zobaczę jej głowę przez przednie okno, wiedząc, że pije mrożoną chardonnay i ogląda lokalne wiadomości lub CNN. Cieszę się, że mogę przejść przez te drzwi. I jestem jeszcze bardziej szczęśliwy, że jestem w domu.

$config[ads_kvadrat] not found