Victor Frankenstein's Monster Just Turned 200 and Became Relevant Again

Victor Frankenstein | Official Trailer [HD] | 20th Century FOX

Victor Frankenstein | Official Trailer [HD] | 20th Century FOX
Anonim

W czerwcu 1816 roku kwartet młodych brytyjskich pisarzy obserwował burzę toczącą się nad szwajcarskim Jeziorem Genewskim z okien Villa Diodati. Utknęli w środku, zastanawiali się, co zrobić i rzucić się na plan, każdy z nich napisałby horror, próbując przerazić innych. Lord George Byron, gorący poeta i potencjalny entuzjasta kazirodztwa, opisał historię niebezpiecznego Iwana Mazepy, podczas gdy jego lekarz, John Polidori, pracował nad historią krwiożerczego Lorda Ruthvena. Oba te dzieła były proto-wampirycznymi opowieściami, które będą naśladowane przez następne dwa stulecia. Tymczasem Mary Wollstonecraft Godwin, która wkrótce będzie miała 20 lat, i pani Percey Byshe Shelley, napisała „Frankenstein, czyli współczesny Prometeusz”.

Jej przyszły mąż po prostu obrócił się, jak chciał.

Dyskutuje się, kiedy dokładnie Shelley podzieliła się swoją historią o trupie przywróconym do życia (historycy zazwyczaj umieszczają datę gdzieś między 16 czerwca a 19 czerwca), ale wiemy, że Shelley miała blok pisarski, dopóki nie spotkała się z wizją Victora Frankensteina stworzenie we śnie. W przedmowie do trzeciej edycji Frankenstein Shelley pisze:

„Widziałem - z zamkniętymi oczami, ale ostry umysł - widziałem bladego studenta niezłomnych sztuk klęczących obok rzeczy, którą złożył. Widziałem ohydny fantazmat człowieka rozciągniętego, a potem, działając jakimś potężnym silnikiem, okazywałem oznaki życia i poruszałem się niespokojnym, w połowie żywotnym ruchem. To musi być straszne; ponieważ niezwykle przerażający byłby efektem wszelkich ludzkich starań, by drwić ze zdumiewającego mechanizmu Stwórcy świata. Jego sukces przeraziłby artystę; Pędziłby z dala od swego odrażającego robotnika, przerażonego.

Dla Shelleya Frankenstein był potworem własnej twórczości - obiektem fantazji i opowieścią ostrzegawczą. Ale lekarze w czasach Shelleya już eksperymentowali z ideą przywrócenia życia zmarłym: Brutalne eksperymenty, które służą jako chorobliwy rodowód badań medycznej reanimacji, które podjęto dzisiaj. Jak blisko doszliśmy do przywrócenia umarłych, ponieważ Shelley miał koszmar w 1816 roku? Bliżej niż 18-letnia kobieta mogła sobie wyobrazić.

Shelley mógł być podświadomie zainspirowany pracą Towarzystwa Odnowy Osób Widocznie Zatopionych, grupy założonej przez dwóch brytyjskich lekarzy w 1774 roku. Celem grupy było nauczenie ludzi, jak reanimować innych - matka Shelley, pisarka i pionierka feministka Mary Wollstonecraft została reanimowana po próbie samobójstwa w Tamizie. Według British Library pomysł, że istniały dwa rodzaje śmierci - jedna niekompletna, a druga absolutna - stał się wówczas popularnym. Śmierć zaczęła wydawać się mniej absolutna.

Jednak moda zmieniła się ze skupienia się na resuscytacji w kierunku czegoś bardziej charakterystycznego dla stylu Frankensteina. Galwanizm, który Shelley przypisał wpływowi na jej historię, zaczął się, gdy Luigi Galvani zdał sobie sprawę, że wywołał martwą żabę nogą elektrycznością, to drgnęłoby - chwilowa reanimacja, którą Galvani pomyślał, że życie naprawdę powróciło na kilka sekund (on się mylił). Giovanni Aldini, jego bratanek, wziął to jeszcze dalej: w 1803 roku zaczął eksperymentować z martwymi ludźmi, porażając głowy martwych ludzi, zaciskając szczęki i otwierając oczy. Zaczął podróżować po Europie, prezentując szokujące króliki, owce, psy i woły - często zabijając zwierzę, a następnie szokując go „z powrotem do życia” dla tłumu. Akt ten zainspirował wówczas innych „lekarzy” - jak francuski lekarz Jean Baptiste, który próbował reanimować odcięte głowy, wiercąc dziury w czaszce, wkładając igły do ​​mózgu i napełniając ją krwią.

„Na przełomie XIX i XX wieku sporo osób zajmowało się przywracaniem zmarłych do życia” - pisze Frances Larson w doskonale zatytułowanym „Severed: A History of Heads Lost and Heads Found. „Naukowcy wciąż próbowali wywołać reakcję zerwanych głów pod koniec XIX wieku, ściskając, szturchając, paląc i tnąc głowy w ciągu kilku minut po śmierci”.

Błyskawicznie naprzód w XX wieku i medyczne próby przywrócenia umarłych stały się wyraźnie bardziej medyczny. Jednak w starannie kronikowanych próbach eksperymentowania z medycyną współczesną wciąż tkwi duch praktykujących galwanizm „lekarzy”, którzy wierzyli, że umarli nie muszą tak pozostać. Coraz bardziej zrozumiałe jest, że ludzie mogą być jak kot Schröndingers - jednocześnie żywi i martwi.

„Wszyscy wychowaliśmy się na przekonaniu, że śmierć to absolutny moment - kiedy umrzesz, nie możesz wrócić”, powiedział Sam Parnia, lekarz z State University of New York w Stony Brook BBC. „Kiedyś było to poprawne, ale teraz, dzięki podstawowemu odkryciu CPR, zrozumieliśmy, że komórki w twoim ciele nie stają się nieodwracalnie„ martwe ”przez wiele godzin po„ śmierci ”…. Nawet po tym, jak staniesz się zwłoką, wciąż możesz odzyskać. ”

CPR został wynaleziony przez dr Petera Safara w latach 50. XX wieku. Po uspokojeniu i chwilowym sparaliżowaniu ochotników przechylił głowę pacjenta do tyłu i popchnął szczękę do przodu, pozwalając mu znaleźć skuteczne otwarcie dróg oddechowych. Odkrył, że resuscytacja metodą usta-usta jest znacznie bardziej skuteczna niż wcześniejsze techniki, takie jak przykładanie nacisku na klatkę piersiową. Po tym, jak jego własna córka popadła w śpiączkę wywołaną astmą i zmarła, Safar przekonał się, że wszyscy ludzie powinni wiedzieć, jak resuscytować. W 1967 roku pomógł wdrożyć pierwszą usługę pogotowia ratunkowego z wolontariuszami i lekarzami przeszkolonymi w zakresie resuscytacji krążeniowo-oddechowej.

W duchu chodzenia po linii między życiem a śmiercią: Lekarze Peter Rhee i Samuel Tisherman opublikowali wiadomości w 2014 r., Kiedy ogłosili, że opracowali technikę opóźniającą śmierć na tyle długo, by przywrócić indywidualność.

„Zawieszamy życie, ale nie lubimy nazywać go zawieszoną animacją, ponieważ brzmi to jak science fiction” - powiedział Tisherman Nowy naukowiec. „Nazywamy to ochroną awaryjną i resuscytacją”.

Ale zawieszona animacja to nazwa, która utknęła, a to, co robią, brzmi jak prosto z filmu. Po pierwsze, cała krew pacjenta jest zastępowana zimnym roztworem soli fizjologicznej, który chłodzi organizm na tyle, aby zatrzymać całą aktywność komórkową - są w stanie, w którym nie są całkiem żywi, ale nie są martwi. Daje to lekarzowi czas na naprawienie urazu. Następnie ciało jest ponownie pompowane krwią, rozgrzewane, a serce zaczyna bić ponownie, gdy ciało osiągnie 30 stopni Celsjusza.

Dziś jesteśmy bliżej niż kiedykolwiek, aby naśladować zdolności Victora Frankensteina. W maju 2016 r. Ogłoszono, że rząd Stanów Zjednoczonych podjął decyzję o „odwróceniu śmierci”, której przewodziły dwie prywatne firmy biotechnologiczne. Śmierć mózgu jest uważana za śmierć zgodnie z prawem USA.

Oficjalnie zatytułowany projekt Reanima ma na celu wykorzystanie „zakresu istniejących technik medycznych”, aby zmusić mózgi do naprawy i regeneracji po ogłoszeniu śmierci. Naukowcy pracują obecnie nad 20 martwymi mózgami osobnikami w Indiach, wykorzystując zastrzyki komórek macierzystych i peptydów, lasery i stymulację nerwów, aby skłonić mózg do fizycznej reakcji. Jeśli okaże się prawdą, że techniki medyczne mogą przywrócić świadomość, to ci naukowcy udowodnią, że śmierć mózgu jest uleczalną chorobą.

A gdzie brakuje nauki, czasami (w bardzo rzadkich przypadkach) może wystarczyć twoje własne ciało. Zjawisko Lazarousa zostało po raz pierwszy opisane w 1982 r. I zostało opublikowane w czasopismach medycznych 38 razy. Jest to zdefiniowane jako „samodzielny powrót spontanicznego krążenia po zaprzestaniu resuscytacji krążeniowo-oddechowej”. Innymi słowy, pacjent zostaje wskrzeszony po tym, jak lekarze zrezygnowali z ich ratowania. Czasami, dla szczęśliwców, życie można przywrócić bez Victora Frankensteina.