Czy Hillary Clinton jest robotem? Jak głupie pytanie wyjaśnia przyszłość mowy AI

$config[ads_kvadrat] not found
Anonim

Hillary Clinton nie jest robotem, ale wygląda na to, że może być jej największą polityczną odpowiedzialnością. Jest taki precedens: zaprogramowane zachowanie Marco Rubio skazało go na atak uderzeń Donalda Trumpa, które wydawały się wylądować. Dla Hillbota, usterki - to charakterystyczne szczypanie jej palców w kciuk Clintona, zbyt zdeterminowane uśmiechanie się, mocno opisane scenariusze - to mniejszy problem niż interfejs użytkownika. Jej głos został zrzucony na „robota” z niesamowitą częstotliwością.

To seksistowska krytyka i należy ją nazwać taką. Ale to coś więcej. Wskazuje to na naszą obecną obsesję kulturową związaną z plamieniem robota, tym samym podsycającym entuzjazm nowej serii HBO Westworld. Ten pokaz dotyczy androidów - niektóre w przebraniu, inne nie - stają się coraz bardziej ludzkie. Jest tu wspólny temat: sposób, w jaki istoty wyrażają siebie, reguluje emocjonalne reakcje ludzi. Jesteś tym, co mówisz, a dokładniej, jesteś tym, jak jesteś słyszany.

Juliana Schroeder jest ekspertem ds. Poznania społecznego na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley, która studiowała gesty i to, jak wpływają na nasze rozumienie tego, co to znaczy być człowiekiem. W sierpniu ubiegłego roku ona - wraz z naukowcem behawioralnym Nicholasem Epley - opublikowała badanie w The Journal of Experimental Psychology który skupiał się na tym, jak głos jest pochłaniany przez ludzki umysł. Schroeder porównuje jej pracę do niedawno wirusowego badania nad tym, jak wiadomości tekstowe i e-mail są trudne do rozszyfrowania ze względu na ich sarkazm (lub ich brak); ludzki głos niesie ze sobą coś więcej niż tylko przekazywanie pomysłów na koniec rozmowy.

„W głosie jest coś, co może precyzyjnie przekazywać złożone reakcje - może poza przekazywaniem informacji, głos w rzeczywistości sygnalizuje, że mają zdolności umysłowe, że osoba wydaje się bardziej przemyślana i bardziej emocjonalna”, mówi Schroeder, nazywając to człowieczeństwem „uważnym” lub fakt, że czująca istota wydaje się posiadać poczucie myśli, emocji i inteligencji, „uważność”, która wskazuje do pewnego stopnia, że ​​w osobie istnieje tożsamość i dusza.

Schroeder i Epley przeprowadzili eksperyment, używając skryptu wyprodukowanego przez bota i napisanego przez człowieka; następnie sparowali każdy z ludzkim głosem. Odkryli, że głos jest integralną częścią koncepcji scenariusza danej osoby: jeśli ludzie usłyszeli głos czytający skrypt wyprodukowany przez bota, mogli zwykle powiedzieć, że jest on zrobiony maszynowo - „Ludzie mogą powiedzieć, tekst jest taki dziwny” - ale zawahał się tylko dlatego, że człowiek to czytał. Naukowcy próbowali następnie utworzyć film, na którym osoba wyciszona czytała tekst, który działał jako napisy, i odkrył, że ludzie nie dali się nabrać na myśl, że bot jest człowiekiem lub odwrotnie.

„Głos jest humanizujący”, mówi po prostu Schroeder.

Właśnie w tym miejscu pojawiają się szalone wybory. W nadchodzącym, niepublikowanym eksperymencie Schroeder zabrał zwolenników Clintona i Trumpa i kazał ludziom z każdego obozu czytać oświadczenia lub słyszeć, jak dana osoba je wypowiada. „Istnieją paralingistyczne wskazówki w głosie osoby” - powiedziała. „Jest coś w wariancji tonu głosu, który daje te sygnały, że za tymi słowami kryje się umysł.” I to jest ważne dla zrozumienia drugiej strony - prawdopodobnie nie dostaniesz przekonany zgodzić się z opozycją, ale zobaczycie je jako ludzkie.

Albo, alternatywnie, oskarżysz ich o bycie robotami, próbując całkowicie oderwać się od ich człowieczeństwa. Hillbot i MechaTrump są łatwiejsze do zignorowania niż ich mięsiste odpowiedniki.

Ciekawym jest fakt, że eksperymenty Schroedera i Epleya ograniczają fakt, że głos wskazuje na emocje i bardziej ludzką obecność, ponieważ dzisiejsza sztuczna inteligencja stała się centralnym aspektem naszego cyfrowego doświadczenia. Jednak ludzie się nie poddają. Moderator debaty wiceprezydenta, Elaine Quijano, drażniła się z powodu swojego niemal kojącego głosu, a krytycy zmagali się z nadmiarem autobotek kobiecych - oczywiście Siri, ale jest też Alexa z Amazon, Cortana Microsoftu i bezimienny przewodnik GPS.

Jednak eksperymenty Schroedera i Epleya pokazują, że ludzie są na tyle sprytni, by dostrzec człowieka od nie-człowieka, nawet jeśli nie-człowiek próbuje nas oszukać „głosem”. Głosy, które modulują i zmieniają się - czy krzyczymy, ryczenie, śmiech, falowanie lub co masz - to wskazówki dla naszej publiczności, że mamy też emocje, a nasz mózg interpretuje to, a nie monotonię obecnego „głosu” sztucznej inteligencji - jako wskaźnik człowieka. Może to być mechanizm obronny naszych przodków - jesteśmy tak zaprogramowani, by tak rzec, rozpoznawać głosy, jak te z naszego plemienia, i być szczególnie wsłuchani w to, co ten głos przekazuje, więc wiemy, czy ktoś zamierza przyciągnąć na siebie Judasza. A może po prostu jesteśmy podejrzliwi wobec maszyn i ruchów predykcyjnych, czy to robot fabryczny, czy C3PO czy Hillary Clinton.

Innymi słowy, myślimy o istocie, która brzmi i działa jak człowiek - bez względu na to, czy jest włączona Westworld lub na szlaku kampanii - jako bardziej przekonujący, przemyślany i mniej przerażający niż cóż, robot.

$config[ads_kvadrat] not found