PRZYSZŁE MIASTA | Bruksela

$config[ads_kvadrat] not found

Ewa Demarczyk in Brussels (1969)

Ewa Demarczyk in Brussels (1969)
Anonim

Bruksela ma najgorszy ruch w Europie. W badaniu z 2013 r. Oszacowano, że kierowcy w stolicy Belgii spędzili około 85,4 godziny w ruchu drogowym przez cały rok - wystarczająco dużo, aby zdobyć najwyższe miejsce na świecie. Drugim miastem na liście jest Antwerpia, dzięki czemu Belgia jest najbardziej zatłoczonym krajem na świecie. Trzeci na liście? Los Angeles, z 64 godzinami - prawdziwe piekło, ale tylko 75 procent bałaganu w Brukseli.

Rozsądek wystarczył, by rozpocząć żartobliwą petycję, aby dodać belgijski korek do Listy Światowego Dziedzictwa jako skarb kulturowy, który warto zachować.

Ale cały kraj jest geograficznie mniejszy niż stan Maryland. Jak to się stało, że do cholery był taki koszmar transportu?

Dr Imre Keseru, badacz z Centrum Badań nad Mobilnością, Logistyką i Techniką Motoryzacyjną (MOBI) na Wolnym Uniwersytecie w Brukseli, twierdzi, że jest to kombinacja czynników, szczególnie w stolicy. Po pierwsze, ponad 50 procent ludności miasta jest właścicielem samochodu - co oznacza, że ​​większość Brusselaars żyje niezależnie od publicznej transpiracji.

Rola miasta jako centrum zatrudnienia i administracji w kraju przyciąga dużo pracowników z okolicznych miast i okolic. Jest także de facto stolicą Unii Europejskiej i jako taka jest domem dla wielu funkcjonariuszy i urzędników z wielu krajów, którzy ze względu na prywatność, bezpieczeństwo i wygodę są rozsądnie zainteresowani posiadaniem ich własne samochody. A ulgi podatkowe ułatwiają pracodawcom oferowanie samochodu służbowego - bardzo przydatne, gdy bierze się pod uwagę preferencje Belgów, aby mieszkać na wsi.

Ponieważ klasa średnia jest mocno zakorzeniona w stylu życia skoncentrowanym na samochodzie i stosunkowo solidnej gospodarce, nie było prawdziwego nacisku na rozwój transportu publicznego w mieście. Od lat 50-tych do 80-tych, mówi Keseru, inicjatywy planowania urbanistycznego faworyzowały drogi, tunele i wiadukty, które prowadziły do ​​centrum miasta.

„Te trasy”, mówi, „są bardzo zatłoczone w godzinach szczytu”.

Problem się pogarsza. Bruksela może pochwalić się populacją metropolitalną wynoszącą 1,8 miliona, która rośnie o 1,5 procent każdego roku od 2000 roku. „Zator komunikacyjny w Belgii już kosztuje 1 procent PKB rocznie dla narodu”, mówi Keseru. „Jeśli obecna sytuacja się utrzyma, miasto dojdzie do impasu z poważnymi konsekwencjami gospodarczymi, środowiskowymi i społecznymi. Ucierpiałaby dostępność instytucji publicznych i miejsc pracy, a konkurencyjność gospodarcza byłaby osłabiona. ”Para pogarsza ruch z degradacją środowiska i obawia się, że firmy i mieszkańcy uciekną z miasta.

Rozwiązaniem, jak zwykle, jest transport publiczny. Bruksela musi zacząć inwestować więcej w autobusy, pociągi i inne rozwiązania, które nie obejmują prywatnych, pożerających gaz maszyn. Wykorzystanie transportu publicznego w Brukseli wzrosło o 70 procent w ciągu 10 lat przed rokiem 2013, więc przynajmniej trochę zainteresowanie. „Coraz więcej osób dojeżdżających do pracy zabiera pociąg do stolicy” - mówi Keseru.

W tej chwili Bruksela jest w trakcie realizacji planu zwiększonej zrównoważonej mobilności w regionie. Keseru mówi, że celem jest zmniejszenie ruchu o 20 procent przed 2018 rokiem.

Jak to się stanie? Mówiąc wprost, alternatywne metody transportu. Oznacza to strefy dla pieszych, ścieżki rowerowe, więcej tramwajów i autobusów przejeżdżających przez miasto i rozbudowujących sieci metra. Mówi się również o zwiększeniu opłat parkingowych (które obecnie są niskie w mieście).

To bardziej radykalne niż się wydaje - szczególnie w Brukseli. Sieć autobusowa, mówi Keseru, zostanie całkowicie zmieniona w ciągu najbliższych pięciu lat. Nowe linie metra w końcu połączą północne dzielnice z centrum miasta. Cathy Macharis, szefowa MOBI, dodaje, że rozwijająca się podmiejska sieć kolejowa zacznie działać na pełnych obrotach do 2025 roku. To, jak spodziewa się, zmniejszy zatłoczenie metra.

Jednak żadne z tych rozwiązań nie rozwiązuje największego problemu - odstawienia mieszkańców Brukseli od zauroczenia samochodami. Prawie 61 procent populacji opowiada się za zmianami, ale czy obejmuje to porzucenie własnych silników dla różnych środków transportu?

Być może Bruksela zatrzyma swoje samochody, ale straci kierowców. Jednym z głównych argumentów przemawiających za tym, dlaczego powinniśmy opracowywać samochody samobieżne, jest to, że zautomatyzowane pojazdy mogą zminimalizować pustą przestrzeń na drodze, jeździć wydajniej we wspólnych flotach i szybciej lokalizować parking. Jeśli zautomatyzowane samochody w końcu staną się niedrogą opcją, Bruksela prawdopodobnie stanie na czele gwałtownego wzrostu liczby kierowców.

Ale to daleko. A jeśli petycja Światowego Dziedzictwa jest jakąkolwiek wskazówką, Belgowie w Brukseli będą musieli poczuć się komfortowo z zatłoczeniem długie czas.

$config[ads_kvadrat] not found