„In Pursuit of Silence” i „The Waiting” to wszystko z hałasem, którego nie można powiedzieć

$config[ads_kvadrat] not found

Unicode and Byte Order

Unicode and Byte Order

Spisu treści:

Anonim

Częścią zabawy z SXSW jest wędrówka po projekcjach z ułamkiem idei i odkrycie czegoś zupełnie wyjątkowego i niezapomnianego. W każdym razie to nadzieja. Innym razem wpadasz na pomysłową koncepcję, która nie spełnia jej obietnicy. Przykład: dwa filmy, które miały premierę na festiwalu w Austin, dokument kontemplacyjny W pogoni za ciszą i pseudo-horror / thriller Czekanie, oczekiwanie.

Oba stworzyły małe szumy za ich niekonwencjonalne podejście do gatunku. Jednym z nich jest stonowane spojrzenie na wpływ ciszy na nasze codzienne życie, od początku prymitywnego człowieka aż do teraźniejszości i poza nią. Drugi to pełen napięcia, napędzany technologią dramat, który flirtuje z tropami found-footage. Śledzi dwóch nastolatków, którzy sadzą aparaty i pułapki w domu niczego niepodejrzewającego sąsiada, jako eksperyment psychologiczny.

Każdy film pozostawia wystarczająco dużo miejsca na interpretację poza jego centralną zarozumiałością. Jednak żaden film nie zapewnia. Oboje nie są w stanie połączyć się z publicznością i choć nie zawodzą, wciąż pozostawiają wiele do życzenia.

W pogoni za ciszą

Jest coś niezaprzeczalnie ironicznego w spokojnym dokumencie o ciszy, który pokazuje na jednym z najbardziej szalonych festiwali filmowych na świecie. Kakofoniczne i apodyktyczne dźwięki Austin's 6th Street przed Alamo Drafthouse Ritz ostro wykrzywiły dokument reżysera Patricka Shen, inspirowany książką George'a Prochnika o tym samym tytule. Shen zaczyna się od ospałych pejzaży, bryzy płynącej przez pola pszenicy i wody tryskającej przez strumień. Są to obrazy niezłomnej łaski, przypominające spokojniejsze momenty czegoś na kształt eksperymentu filmowego Godfreya Reggio z 1982 roku Koyaanisqatsi. Ale porównanie się kończy.

Z serią standardowych wywiadów rozmów, W pogoni za ciszą wzywa garstkę ekspertów, naukowców i duchownych do wyjaśnienia braku dźwięku w naszym coraz bardziej hałaśliwym nowoczesnym życiu. Doktor błądzi po stronie eksperymentalnej, ale ucieka się do nawyków dydaktycznych. To częściowo zen wykład w college'u, po części - pokaz natury Terrence'a Malickean'a - taki roztrzepany.

W filmie, który wychwala cnoty cierpliwości i pobożności milczenia, z pewnością jest zajęty w jak największym stopniu spokojem. Mierząc minutę decybeli na tokijskim placu Shibuya, daliśmy krótką lekcję historii o Johnie Cage'u i jego przełomowym cichym utworze muzycznym 4’33 Następny; potem jesteśmy w Nowym Jorku słysząc skargi na bliskość szkoły publicznej do zanieczyszczenia hałasem.

Nigdy nie jest to rodzaj objawienia, jakim chce być. Zamiast tego film staje się odrębnym i niematerialnym komentarzem i graniczy z litanią o tym, jak głośny jest Nowy Jork. Niezależnie od tego, czy jesteś znudzonym nowojorczykiem, czy nie, ogólnie naiwna wiadomość z filmu dokumentalnego zmusiłaby każdego do powiedzenia, jeśli jest zbyt głośno, po prostu się wypierdalaj. W pogoni za ciszą stara się odpowiednio powiedzieć cokolwiek o swoich najcięższych pomysłach.

Czekanie, oczekiwanie

Kasra Farahani Czekanie, oczekiwanie próbuje zrównoważyć między thrillerem indie a piątkowym filmem popcorn w nocy, ale nigdy go nie wybiera. Nigdy też nie zdecyduje się na tematyczne prześledzenie z wielką konfiguracją: Dwaj znudzeni podmiejscy nastolatkowie o imieniu Sean (Keir Gilchrist) i Ethan (Logan Miller) używają sprzętu do nadzoru, aby dręczyć ich krępującego sąsiada (Jamesa Caana) Harolda, by uwierzył, że nadprzyrodzona obecność jest pośród nas. Nastolatki opierają swój skazany plan na swoistym voyeurystycznym założeniu zmienionej percepcji poprzez eksperymenty społeczne.

Jest raczej przewidywalne, że chłopcy - w szczególności Ethan - są prawdziwymi złoczyńcami filmu, gdy z radością obserwują, jak ich program rozwija się w serii drogich komputerów finansowanych z pieniędzy współczucia od nieobecnego ojca Seana. Tajemnicze, zakłócające sen dźwięki i ekrany wielokrotnie trzaskające są tylko początkiem tego, co mają w sklepie, i nawiasem mówiąc obalają wszelkie rzeczywiste treści grozy, ale Haroldowi wydaje się to nie obchodzić. Zamiast tego spędza długie godziny w zamkniętej piwnicy, gdzie para nie ma dostępu, zmuszając ich do przekroczenia linii między podmiotem a obserwatorem.

Prawda o klaustrofobicznym Haroldu nie ujawnia się do końca, ale w tym czasie niezdarne retrospekcje flashbacków ubarwiają historię, podkreślają tylko powtarzalne i żmudne nagromadzenie. Flash-forwardy starają się nas zgadywać, ale tylko psują nasze oczekiwania. Podczas gdy film rodzi pytania o złamane domy, dehumanizującą technologię i sławę Internetu, ledwo na nie odpowiada, zakładając, że jej Tylna szyba założenie zrobi wszystko, co trzeba. Ale historia Harolda - klucz do emocjonalnego wpływu filmu - jest niestety drugorzędna w stosunku do nieustających kłótni o relacje alpha i beta Ethana i Seana. Trochę denerwujące jest czekanie na tak niezadowalający objaw.

$config[ads_kvadrat] not found