Kariera Davida Bowie'ego „Oparta na karierze”, „Przeniesiona w czasie i poza czasem”, przekroczyła opis „Pop Musician”

$config[ads_kvadrat] not found

David Bowie – Space Oddity (Official Video)

David Bowie – Space Oddity (Official Video)
Anonim

David Bowie - niepowtarzalny brytyjski piosenkarz / autor piosenek, który konsekwentnie i nieodwołalnie zmienił i przewidział przyszłość muzyki popularnej w karierze, która trwała niespełna 50 lat - zmarł wczoraj w nieujawnionym typie raka. Jego publicysta wyjaśnił, że cierpi na objawy choroby przez ostatnie półtora roku.

Tragedia nadeszła, gdy recenzje wciąż były dostępne dla jego 25 albumu, Czarna Gwiazda, wyjście z siedmiu piosenek o długiej formie, które pochylają się nad gatunkami, które warto powstrzymać przed jego najlepszą pracą. Wiadomość przychodzi jak oślepiający błysk, zmuszając dziwnie złowieszczy i sentymentalny libretto albumu - tak piękny i tajemniczy, jak kiedykolwiek napisał - nabiera nowego znaczenia. Raport od długoletniego współpracownika i producenta Bowie'ego, Tony Viscontiego, potwierdza, że ​​ta ostatnia kurtyna została zaprojektowana przez Bowiego. Brzmienie albumu jest bogate i dziwne, a jego surrealistyczne klipy wideo sprawiają, że jest to pasujący i absolutnie bolesny koniec jednej z najbardziej niezwykłych karier w historii nagrań muzycznych. Jest to nieaktualne i wieczne stwierdzenie, które nie brzmi całkiem jak przyszłość lub przeszłość, ale zdecydowanie całkowicie i nie wymuszone.

Trudno jest zredukować tak wielowartościową karierę - a na pewno napięte i niekończące się życie osobiste - do jasnego przebiegu. Rzeczywiście, zawsze wydawało się, że Bowie patrzy w następną rzecz, kiedy jest pośrodku drugiego, próbując zatrzeć linie i poszerzyć narrację.

Iskra, która zapoczątkowała jego karierę, pojawiła się, gdy młody Bowie - David Robert Jones w 1947 r. - zainteresował się teatrem, starając się wyróżnić jako jeden z wielu brytyjskich muzyków w połowie lat 60., kiedy on i wielu jego kolegów Anglo Rock 'n' wciąż eksperymentowało z ampingowaniem bluesowych okładek. Androgyniczny Bóg obcej rocka i krzykliwy komentator społeczny Ziggy Stardust - zrealizowany w latach 1972-73 Ziggy Stardust i pająki z Marsa i jego bardziej progresywny i rozległy ciąg dalszy Aladdin Sane - był rezultatem wyrosłych tematów podróży kosmicznych i wyobcowania, które pomogły mu przebić się w Wielkiej Brytanii w 1969 r. Dzięki swojemu pierwszemu przebojowemu hitowi „Space Oddity”. Na tych albumach zsyntetyzował folkową i twardszą rockową wrażliwość jego pierwsze dwa albumy, aby stworzyć bardzo dramatyczne, ekstrawertyczne brzmienie, które wyczarowało wrażenie „rockowej opery”, zanim istniał termin.

„Glam rock” - termin, który pojawił się, by wyjaśnić to, co Bowie zrobił w pierwszej połowie lat siedemdziesiątych - byłby pierwszym, ale nie ostatnim, muzycznym ruchem, który pomógłby przypadkowo zdefiniować. Gdyby przewidział punka z Lou Reed-tinged „Queen Bitch” z 1971 roku Hunky Dory i „Rebel Rebel” z 1974 roku Diamentowe Psy, zaledwie kilka lat później Bowie nie mogło się doczekać, kiedy muzyka znajdzie się w następstwie tego gatunku. Mieszał inspirowane dyskoteką sekcje rytmiczne z mglistymi kawałkami atmosfery, awangardowym jazzem i konkretem na jego niepowtarzalną „berlińską trylogię” albumów, jedne z najbardziej ukochanych i trwałych prac eksperymentalnych w historii rock'n'rolla.

Znaczna część tej muzyki wyobrażała sobie dźwięk mutantowej dyskoteki „w centrum Nowego Jorku” i bez fali wczesnych lat 80-tych, zanim jeszcze istniała. Dźwięk był pokręconym przedłużeniem okresu, w którym Bowie pochłaniał niebieskookie funky z takimi albumami Młodzi Amerykanie w połowie lat siedemdziesiątych, a następnie wywrócił się na duchu dzięki swojemu wpływowi weimarsko-kabaretowemu jako „Cienki Biały Książę”. W tym upiornym przebraniu, które przypomina upiora, obaj nalegali na najbardziej znaną kontrowersję w swojej karierze, bawiąc się faszystami symbolizm i stworzył jeden z najbardziej błyskotliwych albumów artysty, który później twierdził, że nie pamięta, jak go stworzyć: arcydzieło przejściowe z 1976 r. Stacja na stację.

Mieszanka wyrafinowanego electro-popu i w pełni funkcjonalnej muzyki klubowej doprowadziła Bowiego - który chciał być zarówno ugruntowany, jak i pochłonięty światem muzyki pop w erze MTV i poza nią, w świecie pełnych eksperymentów - na wyżyny międzynarodowy sukces komercyjny w latach 80-tych. Z 1983 roku Zatańczmy album, jego postawa, zespół popierający crack - niewielu liderów rockowych było zawsze tak skupionych i zorientowanych na szczegóły, jak Bowie - i nienaganne pisanie piosenek z tego okresu wyróżniało Bowie'ego od współczesnych popowych pracujących w podobnym stylu.

Jego kariera aktorska sprawiła, że ​​stał się jeszcze bardziej wszechobecny, dając kilka doskonałych ról, z kolei jako starzejący się wampir w 1983 roku Tony'ego Scotta Głód do jego kultowej roli Jaretha Goblin Kinga w lewym polu Jim Henson fantasy pojazdu Labirynt.

David Bowie zawsze był inspirowany przez kogoś, a to zawsze było częścią tego, co czyniło go tak istotnym. Nigdy nie istniało ryzyko, że osobowość muzyczna będzie tak silna i w pełni ukształtowana, jak pojawienie się Bowiego czegoś, co można by nazwać „pochodną”. Samo-referencyjne pośmiertne diagnozy dawnej muzyki i alter ego przeszły przez jego karierę w obu trwałych przebojach („ Ashes to Ashes ”) lub bardziej nieuchwytne utwory („ The Pretty Things Are Going to Hell ”z 1999 roku); zawsze wydawało się, że są to sposoby na to, by się podsumować, więc nigdy nie straciłby z oczu tego, co tworzy. Wymyślił ideę ciągłego restartu opartego na stylistyce i persona, jednocześnie wyjaśniając, że zasłanianie podstawowej osobowości muzycznej - lub nawet obalenie wyraźnych instynktów - było zawsze błędem.

W ciągu swojej kariery Bowie powrócił do linii prostej, „rockowej” muzyki i rzadko porzucił typowe utwory popowe. Mimo to nigdy nie przestał słuchać tego, co się wokół niego dzieje, i wyciągał je w szwach. W latach 90-tych i wczesnych 00-tych troską Bowie'ego była elektronika breakbeat i muzyka industrialna. Mieszał się z tymi gotyckimi, awangardowymi wrażeniami jednego z jego odwiecznych bohaterów od późnych lat siedemdziesiątych - samotnego Scotta Walkera, którego „Nite Flights” objął w 1993 roku - skronk jazz i inne odmienne punkty odniesienia. Jak zwykle wszystko to brzmiało jak nikt inny.

Po 11-letniej przerwie od nagrania studyjnego nadszedł czas Następnego dnia, przekonujący i dobrze wykonany powrót do mediany Bowie-ism. Wydawało się, że jest to początek zupełnie nowego wektora w karierze Bowiego: starszy mąż stanu robi coś bardziej wywrotowego niż spoczywa na laurach, nie robiąc niczego niestosownego. W ciągu następnych dwóch lat zapowiedź musicalu Łazarz i Czarna Gwiazda album zdawał się wskazywać, że Bowie starał się nakręcić kolejny utwór w latach 60-tych, oddając zarówno odrobinę brzmienia swojej muzyki przez całe lata 70., jak i nowy rodzaj ponurego, stłumionego awangardy, który wydawał się nieznany w swoim katalogu.

Wiedząc teraz, że Bowie jest, przez większość czasu Czarna Gwiazda, szukanie odpowiedniego wniosku jest zarówno przygnębiająco smutne dla jego fanów, jak i sprawia, że ​​odnajdujemy pewną pociechę w tym, że jego ostatnie, zwięzłe pismo było tak zgrane i potężne. Według Viscontiego sprawy potoczyły się zgodnie z ostatecznym planem Bowiego. Ale to nie sprawia, że ​​ta strata jest mniej przytłaczająca i bolesna. Ciepły wpływ Bowie'ego wciąż rozciąga się na wszystkie gatunki muzyki popularnej i poza nią, i trudno sobie wyobrazić czas, w którym nie będzie.

$config[ads_kvadrat] not found