„UnREAL” to najlepszy program telewizyjny bez bohaterów

$config[ads_kvadrat] not found
Anonim

Jeśli dotarłeś tak daleko Nierealny, prawdopodobnie nie dlatego, że „lubisz” postacie. Jednak jakoś spektakl bawi się naszymi sympatiami - i kibicujemy różnym osobliwościom w różnych czasach. Wszechświat przełomu w Lifetime destabilizuje obiektywne pojęcia moralności podstawowej lub całkowicie robi właściwe rzeczy; robi to z niewiarygodną umiejętnością. W klaustrofobicznym, zasadniczo trującym wszechświecie Wieczny… ustawione, wybory są motywowane potrzebą przetrwania; postacie walczą o przeciwdziałanie różnym opresyjnym (zwykle patriarchalnym) siłom, a dzięki niewielkim, efemerycznym zwycięstwom (pragnienie Jaya, by uczynić Ruby „żoną”, pragnienie Quinna sabotowania rządów Colemana itd.).

Poczucie widza, kto robi lepszą straszną rzecz, nigdy nie było tak zamazane lub subiektywne, jak w poprzednich dwóch odcinkach serialu. A zawiłe zmagania z zeszłej nocy były najbardziej mylące.

Na pewnym poziomie Coleman (Michael Rady) i Rachel (Shiri Appleby) pragną obalić sprawdzone, niszczące życie machinacje reżimu Quinna (Constance Zimmer) dotyczące Wieczny… wydają się niejasne. Jednak z powodu groźnych dekretów Colemana o nowej erze przyciągającej uwagę, myślącej o telewizji, w którą się wprowadza, nie można poczuć, że jego motywacje są mniej pomysłowe. Quinn ostrzega Rachel, że Coleman to „Chet”, a raczej „użytkownik”, i nie można pomóc w odczuciu, że jak zwykle Quinn ma rację w tej kwestii, choć nie do końca widzieliśmy wierzchołek góry lodowej. Sportowy samochód, który bezwiednie przyjął od Gary'ego (Christopher Cousins), i jego deklaracje o wojnie zawodowej, jasno pokazują, że Coleman nie jest wymarzonym partnerem dla Rachel, jak niespodziewanie oświadcza Quinnowi.

W rzeczywistości, jeśli w tym odcinku dowiemy się czegoś, to większość ludzi ma w nich coś okropnego, albo coś słabego zmusza ich do katastrofalnych błędów. W pierwszym przypadku to Josh Kelly, Jeremy, który widział spiralę w alkoholizmie przez cały sezon. Teraz prowadzi go do punktu fizycznego nadużycia - z kobietą, którą twierdzi, że kocha. W tym momencie jasne jest, że jego miłość opiera się bardziej na poczuciu „zasługiwania na nią, tak samo jak dbania o jej dobro.

Jednak kłopotliwym kontrapunktem jest to, że Chet (Craig Bierko) wpada w poślizg, by ściągnąć Jeremy'ego z Rachel, co w tej chwili wydaje się niepokojące. Wydaje się również mało prawdopodobne, ale oczywiście ma to na celu. Chet gra wybawcę, ale nie można pomóc, ale czuje, że choć ma w tym przypadku bardziej solidne włókno moralne niż Jeremy, to każdy sojusz, który może uderzyć w Rachel, może być tylko warunkowy. Czy Chet kiedykolwiek, naprawdę, naprawdę się zmieni? To był temat od czasu, gdy pilot serialu, i tym razem, i jego pozornie szczere, ostatnie uwarunkowania do Quinna, zostały poprowadzone w kierunku zastanawiania się, czy jakiś rodzaj znaczącej konwersji może naprawdę się wydarzyć.

Z drugiej strony, został po prostu wyrwany z więzienia po kradzieży jego dziecka od swojej byłej żony. Czy ktokolwiek zaufa mu jeszcze raz?

Jedyną pozornie dobrą rzeczą w programie był romans Dariusa (B.J. Britt) z Ruby (Denee Benton). Ale zarówno zwątpienie Dariusa, jak i kilka nadgorliwych słów Ruby'ego i, oczywiście, podstępny, wątpliwy prawnie plan sabotażu Quinna zdawały się wykoleić to na dobre.

Nie można nie zastanawiać się po epizodzie z zeszłej nocy, wątpiąc, czy ten program kiedykolwiek pomieści każdego szczęśliwie-wiecznego, nawet najbardziej skromnego, skompromitowanego rodzaju. Jak zawsze wydaje się, że ludzka słabość przytłacza wszystko; w końcu to co Wieczny i „reality TV” jest wbudowany. Na szalce Petriego, która jest „zamkniętym” zestawem Quinna i Rachel, nigdzie nie można odepchnąć mrocznych uczuć. Wszystko działa, ”jak ujął to Quinn w odcinku 4, a natura„ pracy ”oczywiście spada gdzieś pomiędzy naganne i jawne zło.

Niesamowite jest to, jak bardzo współczujemy, w pewnym momencie, prawie każdej postaci w tym serialu, jednocześnie przyzwyczajając się do nieufności bohaterów, którzy wydają się wystarczająco dobrzy, jak Coleman czy nawet Darius. Obaj ci mężczyźni wydają się być tak zdeterminowani, aby zachować swój sukces, że są gotowi przyznać się do prawie wszystkiego, choć jeszcze nie popełnili żadnych oczywistych błędów.

Tak więc czekamy, aż zepsują się, stając się „Chet”, jak powiedziałby Quinn - nadal czując się dziwnie emocjonalnie zainwestowany w ten wiecznie beznadziejny pokaz. Postacie są konsekwentnie zmuszane do pracy wbrew własnym emocjom lub do zemsty lub bezlitosnych gier siłowych. Jednak wbrew wszelkiej naszej lepszej ocenie, mamy nadzieję na nie wbrew nadziei, być może dlatego, że widzimy ciemniejsze ich części w sobie. Moc Nierealny nadal nie przypomina niczego w telewizji.

$config[ads_kvadrat] not found