„Top Gear” powinien być „House of Cars” i powinien być na Netflix

$config[ads_kvadrat] not found

Essential Scale-Out Computing by James Cuff

Essential Scale-Out Computing by James Cuff
Anonim

Lustro, jeden z bardziej niezawodnych tabloidów w Londynie, donosi o pogłoskach z obozu Jeremy'ego Clarksona, że ​​„Top Gear” może zmierzać do Netflix. BBC, który zwolnił Clarksona za fizyczną napaść na producenta w incydencie związanym ze stekiem, kontroluje markę, ale nie talent, dlatego Richard Hammond i James May i The Stig mogli zdecydować o utrzymaniu zespołu razem i rozpoczęciu nowej serii. Plotka, że ​​franczyza może być nazwana „House of Cars”, jest zbyt wielka, by ją odrzucić - nawet jeśli pochodzi z nienazwanych źródeł.

Powodem, dla którego tuning Netflix jest tak sensowny, jest nie tylko to, że strona strumieniowa ma notoryczne podejście do talentu, czy też lubi rzucać pieniądze. Powód jest strukturalny. Top Gear to program, który można oglądać i oglądać ponownie poza kolejnością. Doskonałość Richarda Hammonda i Clarksona najlepiej smakuje w pozycji poziomej. I - jak powie ci wielu lojalistów z koncertu - marihuana pomaga. W istocie jest to pokaz samochodu o trzech mężczyznach, którzy się kochają, wersji biura o większej mocy i heterospołecznym związku Jim-Pam. (To powinno być zrozumiałe, ale Hammond jest Pam. May ma fryzurę Ellie Kemper.)

Netflix zyskał sporo dobrej prasy dla swoich najbardziej popularnych programów: „House of Cards”, „Orange Is the New Black”, „Marco Polo” (nie do końca) i „Bloodline” (czas pokaże). Ale strona od dawna preferuje treści w stylu BBC. „Planeta Ziemia” to podstawa. Naprawdę, wszystko opowiadane przez Davida Attenborough gra. Z tego właśnie powodu Netflix może chcieć być w biznesie „Top Gear” i dlatego mosiądz firmy może wahać się, czy nie wkurzyć chłopców po drugiej stronie stawu. To szczególny związek i nie chcą go kończyć.

Mimo to „House of Cars” może być wart ryzyka.

$config[ads_kvadrat] not found