Dlaczego liść koki wyszedł z renesansu badań nad narkotykami

$config[ads_kvadrat] not found

Lęk - Natrętne myśli i tzw. somaty.

Lęk - Natrętne myśli i tzw. somaty.
Anonim

Podczas gdy marihuana, magiczne grzyby i ayahuasca znalazły się w laboratoriach badawczych, liście koki, matka kokainy, wydają się być niedostępne, pomimo dowodów, że roślina jest potęgą odżywczą i potencjalnym źródłem leczniczych leków.

To nie powinno nikogo dziwić - mówi Pien Metaal, naukowiec z Transnational Institute, amsterdamskiego think tanku, który opowiada się za reformą polityki antynarkotykowej. W końcu politycy oczyszczający świat ze swoich wad zawsze byli wyjątkowo dokładni - często niepotrzebnie.

„Teoretycznie koka mogłaby się kwalifikować do zastosowań medycznych” - mówi Metaal Odwrotność. „Ale nigdy nie została poważnie rozpoznana z powodu piętna, jakie ma, spowodowanego zawartością kokainy w alkaloidach.” Oczywiście, narkotyk kokainowy jest bardzo uzasadnioną chorobą publiczną, powodującą około 5.500 zgonów w Stanach Zjednoczonych każdego roku i tysiące innych tam, gdziekolwiek jest sprzedawany i produkowany. Ale nie ma takich statystyk, które uzasadniałyby demonizację liści koki, podkreśla Metaal. W rzeczywistości nigdy nie było.

Wiemy, że liście koki są obiecujące: niewinnie wyglądający krzak uprawiał dziko w andyjskim regionie Ameryki Południowej, gdzie rdzenna populacja żuła liście lub moczyła je w herbacie, aby czerpać niezliczone korzyści: łagodną stymulację, ulgę od ból, głód i pragnienie oraz wytchnienie od choroby wysokościowej wywołanej przez góry. W dzisiejszych czasach jest powszechnie uprawiana i tak, wiele upraw jest sprowadzanych do nielegalnej kokainy.

Ale reszta jest używana w taki sam sposób, w jaki zawsze była używana: jako środek nawilżający, święta substancja, a zwłaszcza jako pożywienie. W 1975 r. Zespół nieustraszonych naukowców z Harvardu opublikował badanie wykazujące, że liść koki był również bogatym źródłem mineralnych składników odżywczych i olejków eterycznych. Ale to był ostatni raz, kiedy społeczność naukowa odważyła się dotknąć liścia koki.

Obwinianie dekretu ONZ w 1961 r. Jednolita konwencja o środkach odurzających, która doprowadziła społeczność międzynarodową do stłumienia używania kokainy, wprowadziła wyjątki dla społeczności medycznej i naukowej, aby ją zbadać, ale zrównując liść koki z kokainą., koka przeszła od tajemniczej rośliny do solidnej nie-nie. „Większość krajów na świecie ratyfikowała i wdrożyła ten system zakazów” - mówi Metaal zirytowany. „I nie rozróżniają między koką a kokainą”.

Co prowadzi nas do dnia dzisiejszego, gdzie Googling „liść koki” zbiera setki dóbr, które przynoszą korzyści zdrowotne, od zwiększonego „psychosomatycznego dobrobytu” po zdolność do walki z rakiem. Odkrycie, czy w tych pozornie cudownych twierdzeniach jest jakakolwiek prawda, wymagałoby oczywiście badań naukowych - co z kolei wymaga pieniędzy, których nieufne rządy prawie zawsze odmawiają. „Rozmawiając z naukowcami i rozmawiając z uniwersytetami, głównym powodem jest to, że badania te kosztują dużo pieniędzy, a na ten temat prawie nie ma pieniędzy, ponieważ jest to nielegalne” - mówi Metaal.Ten catch-22 nie jest oczywiście nowym tematem w świecie nielegalnych badań nad narkotykami, ale liść koki stanowi szczególnie ważny przypadek, ponieważ prawie nie ma dowodów na to, że może być nadużywany.

Niemożność finansowania jest szczególnie denerwująca, ponieważ raport Rady Gospodarczej i Społecznej z 1950 r., Który pierwotnie zachęcił U.N do wydania edyktu w 1961 r., Jest pełen nieścisłości i uprzedzeń, które nigdy nie będą miały miejsca. „Raport, jeśli go przeczytasz, zasadniczo mówi, że Hindusi są bardzo leniwi i hamuje ich zdolność do jedzenia” - podkreśla. „Ten artykuł zasadniczo nie jest zsynchronizowany z rzeczywistością i jest stary i wymaga rewizji”.

Niestety, narody, które próbowały odwrócić potępienie liścia przez USA, nie odniosły sukcesu. Evo Morales, prezydent Boliwii i obecny przewodniczący Grupy 77 narodów, prowadzi kampanię od 2009 r. W celu usunięcia liścia koki z listy zakazanych narkotyków na całym świecie, nazywając ją ważnym symbolem rodzimej kultury andyjskiej; w otwartym liście w New York Times opublikował w 2009 r., potępił edykt ONZ, mówiąc, że „miliony z nas, którzy utrzymują tradycyjną praktykę żucia koki, były, zgodnie z konwencją, przestępcami, którzy łamią prawo międzynarodowe”. Do tej pory udało mu się przekonać wszystkich ale 17 z 184 państw uczestniczących w pierwotnym traktacie zmieniło zdanie, ale polityka pozostaje niezmieniona, dopóki decyzja nie będzie jednomyślna.

Metaal, przekonany, że zainteresowanie wykorzystaniem tradycyjnych zastosowań liści koki doprowadzi decydentów do zmiany zdania, ma nadzieję, że roślina podąży tą samą ścieżką, co marihuana i ayahuasca. „Chcemy znaleźć nowe dowody i nowe argumenty, aby pokazać, że nie tworzy nawyku, nie stanowi zagrożenia dla zdrowia” - mówi. Nie jest osamotniona w swoim optymizmie: gdzie indziej w regionie andyjskim specjalistyczne firmy, takie jak Embajada de la Coca w Bogocie, zaczęły sprzedawać produkty z liści koki jako suplement diety, a nawet papież Franciszek, odwiedzając La Paz w Boliwii, niedawno poprosił o herbatę z liści koki aby zaradzić mdłościom wywołanym wysokością. Dla Metaala przeszkody w akceptacji liści koki są tak iluzoryczne, jak niebezpieczeństwa, jakie sobie wyobrażają. Niestety, te przeszkody są często najtrudniejsze do poruszenia.

$config[ads_kvadrat] not found