„Copycat” Turns 20

$config[ads_kvadrat] not found
Anonim

Cztery tygodnie później Siedem zadebiutował w kinach, otworzył kolejny serial seryjnego mordercy i został natychmiast pochowany w cieniu Davida Finchera. Naśladowca nie kryje w sobie ambicji stylistycznych Siedem na niezliczonych listach najlepszych, chociaż wydaje się, że nie jest to zamierzone. Jego przebłyski filmowej werwy i rutynowego kreślenia są znacznie mniej dramatyczne niż Finchera. Z założenia jest to thriller z lat 90-tych.

Z przyczepą z lat 90-tych.

Czy należy się wstydzić kompetencji? Nie, jeśli gotowy produkt jest tak zabawny jak ten. San Francisco przedstawia historię zabójcy, którego ofiary są częścią jego planu osiągnięcia tej samej rozgłosu co sławni seryjni mordercy w historii. Przez naśladowanie najbardziej rozpoznawalnych zbrodni tych zabójców staje się naśladowcą.

Reżyser Jon Amiel steruje tą fabułą z pewnością siebie, wyczyn sam w sobie, biorąc pod uwagę scenariusz, który okazjonalnie spycha się pod ciężarem jego zaciętego dialogu. A co jest lepszym aktorem, by dostarczyć trochę tego eksponującego guffa niż Sigourney Weaver, performerka wyjątkowo utalentowana, abyśmy uwierzyli w każdą cholerną rzecz, którą nam mówi. Jako psycholog kryminalny Helen Hudson otwiera film, w którym wygłasza wykład na temat seryjnych morderców, choć wymyślona metoda na wskazanie nam jej mocy i motywacja złoczyńcy filmu. Cierpiąc na ciężką próbę - z ręki nadrzędnego psychologa Harry'ego Connicka Jr - która prowadzi do jej wyniszczającej agorafobii, Hudson przywiązuje się do alkoholu, pigułek i szachów online, aby poradzić sobie z byciem w domu. Rok później naśladowca zaczyna zbierać ofiary. Zmuszona przez dwóch detektywów SFPD, Monahana i Goetza, granych przez Holly Hunter i Dermota Mulroneya, pomagających im w dochodzeniu, powraca do życia, skropiona i szorstka.

Równolegle do zakręconego zakrętu Weavera jest szeroki detektyw Huntera. Ich misja kooperacyjna: dwie zdolne kobiety, niezrażone niezliczonymi przypadkowymi mizoginami, rzuciły się w ich stronę. Długie, nieprzerwane ujęcie Monahana eksplorujące pierwsze miejsce zbrodni mówi wiele o perspektywie Amiela wobec scenariusza. Który, przepełniony przestarzałymi riffami płciowymi - naczelny porucznik odnoszący się do myślącego przyszłościowo policjanta Huntera jako „natrętny szeroki” i sprawa zamordowanych ofiar w większości kobiet - nie jest progresywny. Te zawody są nieco lepsze od Weavera i Huntera, których dziwna para rutynowa działa, by pobudzić innych do działania. Film przechodzi test Bechdel ze względu na ich ruch w przód iw tył, przeplatany szerszymi względami polityki miejsca pracy, które wciąż pulsują prawdą.

w odróżnieniu Siedem, nigdy nie jest obciążony ani uzależniony od złożenia wielkiego oświadczenia. Rodzaj pokręconego usprawiedliwienia pozbywania się grzeszników oferowanego przez Jana Kowalskiego odzwierciedla jego poglądy na degradację społeczeństwa. To wielka próba wywołania rozgłosu w przekonaniu, że Travis Bickle określił po prostu jako „mycie szumowiny z ulic”. Zabójca naśladowcy i film, w którym rozgrywa swoje szalone fantazje, nie są zainteresowani zabójstwem współczesna kultura. Cel Amiela? Aby stworzyć solidny thriller dobra i zła.

W tym celu wykorzystywany jest agorafobiczny lekarz Weavera. Nie może uciec od swojego luksusowego mieszkania na nabrzeżu - uczynić z niej szczura w klatce lub, jak to określa, „jagnięcinę przywiązaną do palika”. Jako urządzenie narracyjne utrzymujące bohatera nieruchomego wymaga pewnej kreatywności - aby zapobiec publiczność od pamiętania, że ​​zasadniczo ogląda Sigourney Weaver upija się w piżamie przez dwie godziny. Pod wieloma względami najbardziej napięte sekwencje filmu występują u lekarza i detektywa w osobnych miejscach, wymykając się przez telefon. Monahan wchodzi na miejsce zbrodni, które nawet dla niej - kogoś, kto nie jest dobrze zorientowany w seryjnych mordercach - zaczyna dzwonić, uświadamiając sobie uderzenia mrożącym powietrze hukiem. „To Berkowitz, prawda?” - pyta Hudsona, milę dalej, „On robi Syna Sama”.

Od tego momentu film zdradza część początkowej obietnicy. Musi nastąpić rezolucja, moment wymuszony, w którym naśladowca ujawni swój plan generalny i prawie upadnie. Tkacz gra tę długą scenę, podnosząc się nad toaletę i przyćmiewa aktora warczącego przez nikczemny monolog. Zakończenie filmu notatką prasową, wskazującą na rzeź naśladowcy, może nieco bardziej wyryło ją w świadomości publicznej. Przecież dobrze byłoby zakończyć film ostatnim zabójstwem na jego liście - dwie dziewczyny w jednym dniu Teda Bundy'ego. Ale czy Weaver czy Hunter wyciągnęliby liść z książki Gwyneth Paltrow i zaoferowali swoje głowy na talerzu?

$config[ads_kvadrat] not found