Bez etykiet i anonimowo: „FWA” Lil Wayne'a traci znak

$config[ads_kvadrat] not found

Week 8, continued

Week 8, continued
Anonim

Ostatnim razem, gdy słyszałeś piosenkę Lil Wayne, byłeś pewien, że lubisz być pół dekady temu; wtedy raper z Nowego Orleanu był największą gwiazdą rapu. Jest to z pewnością redukcyjny widok, ale dziś najczęściej słyszy się Weezy'ego zajmującego miejsce w Top 40 singli innych ludzi - na przykład „Only” Nickiego, a wcześniej mamuta radiowego „Loyal”, knockoffa DJ Mustard Chris Brown. Do stycznia tego roku Przepraszam za czekanie 2 Mixtape, minęło już ponad rok, odkąd usłyszeliśmy nowy pełnometrażowy Wayne (niezwykle długi dla niego). Ale album, na który czekaliśmy - rzekomy podwójny dysk Tha Carter V - czy nie jest to projekt, który otrzymaliśmy, i wciąż nie pojawił się. Wayne jest w publicznym sporze ze swoim byłym mentorem, zastępczym „ojcem” i szefem wytwórni Birdmanem z domu Kochanie nad odmową wydania albumu, nad którym Wayne pracował podobno przez kilka lat. Akcja zakończyła się ogłoszeniem pozwu o wartości 51 milionów dolarów i publicznej waśni z nowym Birdmanem protegowany (i jedna z największych wschodzących gwiazd hip-hopu w Atlancie) Young Thug, który próbował nazwać swój ostatni pełnometrażowy album Tha Carter 6.

Przepraszam za czekanie 2 był bardzo rozczarowującym projektem, w którym Wayne wymazał rytmy z hitów innych graczy. Podobnie jak w 2013 roku Dedykacja 5, czułem się jak próba odzyskania uczucia jego ukochanej pracy w mixtape w połowie lat 2000-tych. Jego najnowszy album wydany przez Tidal, FWA (skrót dla Bezpłatny album Weezy), z drugiej strony, używa całkowicie oryginalnych uderzeń i żyje stylistycznie bardziej w dzisiejszych czasach, ale jest to nie mniej cytryna. W rzeczywistości, zupełnie nowy problem pojawia się, gdy Wayne wybiera świeżą produkcję, zamiast podnosić je: ma w dużej mierze zły smak. Ogólnie rzecz biorąc, raper lądujący w wielkim beacie wydaje się przypadkowym zbiegiem okoliczności, a nie wnikliwym wyborem. Szczególnie nierozważny FWA są głównymi drapieżnikami interpolacji Jamesa Browna „I Feel Good”, samplingu As Animals, rap-rockowej pułapki „His Dead” i „Thinkin Bout You”, który szczyci się rinky-tink, sub-ringtone beat z częsty producent Wayne Infamous.

Problemy są spotęgowane przez fakt, że Wayne nadal zamierza atakować lub, powiedzmy, podbijać instrumenty, a nie wchodzić z nimi w interakcje. Na tym albumie jest bardzo mało negatywnej przestrzeni, a czasami wydaje się, że Wayne może wykonywać dokładnie te same ruchy w niemal każdym uderzeniu. Oczywiście te konkretne ruchy są często gorsze niż blade imitacje dawnego siebie (patrz Tha Carter IV i Nie jestem człowiekiem 2); czasem wydaje się, że wygrzewa się w anonimowości. Głos Wayne'a - dawniej jeden z najbardziej ekspresyjnych i zróżnicowanych w rapie - brzmi płasko, dynamicznie i przetwarzany. „Osobowość” w jego rapowaniu jest w dużej mierze zapożyczona, pełna prób samorefleksyjnego emocjonalnego katharsis jego byłego porucznika Drake'a („London Roads”) i warling wahań między klatką piersiową a wysokim głosem i szybkimi przepływami jego nowego stylu z pułapką -found rival Young Thug („I'm That N-gga”). Otwarcie „Psycho” „na moje dziecko” brzmi jak reorganizacja refrenu „Trap Queen” w Fetty Wap. Są chwile, kiedy zapominasz, że w ogóle słuchasz Lil Wayne; w „Pull Up”, jednym z lepszych utworów na albumie, zamienia szybkie frazy z niedawnym signee Young Money Euro w takim stopniu, że tracisz poczucie, kto jest kim. W „Living Right” pojawia się w jakiś sposób Wiz Khalifa.

Tam, gdzie jest definitywny Weezy-and-only-Weezy, jest on na granicy samo-parodii. Większość chichotnych linii („Woo, to to gówno, którego nie chciałeś na mnie / Moje chwasty głośniejsze niż pod pachami i alarmy samochodowe”) po raz drugi czuje się warta. Znaczna część reszty tego, co mówi, jest jednoznacznie żenująca (na przykład ta druga linia pod pachami: „Pieprz swój stopień, to morderstwo w pierwszym stopniu / dostałem tę technikę pod swoje ramię, jak Right Guard, pewnie, Stopień”) lub nieokreślony. Nawet najlepsze utwory - zobacz jąkające się hymny z ostatniego kwartału, takie jak „Post-Bail Ballin” i „White Girl” - są udaremnione przez głośne refreny. Niemniej jednak, ten słaby album jest prawdopodobnie najlepszą pracą Wayne'a od 2010 roku Bez sufitów. Przynajmniej brzmi to tak, jakby zostało wykonane w dzisiejszych czasach i demonstruje rapera, który próbuje wejść w interakcję i oddać większy klimat hip-hopu, jeśli tylko jest w stanie odzwierciedlić go na sobie.

$config[ads_kvadrat] not found