Szkoły Ivy League nie dbają o ciebie i to jest właśnie tam edukacja

$config[ads_kvadrat] not found

Ivy League School Cancels Early Action!

Ivy League School Cancels Early Action!
Anonim

Pewnej nieprzespanej nocy podczas jesiennego semestru mojego drugiego roku na Columbia University powiedziałem mojej ówczesnej dziewczynie, że wszyscy moi przyjaciele byli lepsi ode mnie. Byłem po prostu nudnym facetem i wszyscy byli fajne. Moja odpowiedź: ogolić brodę (którą po szkole średniej zaktualizowałem) do wąsów za pomocą brzytwy. Płakałem podczas tego.

Gdybym w niczym nie mógł być dobry, przynajmniej byłbym facetem z cholernymi wąsami. Kiedy zerwaliśmy około miesiąca później, wąsy zostały.

Mogę się śmiać z siebie trzy lata później, ale ta noc była przełomem, którego potrzebowałem. Chociaż czułam się słaba, poddanie się było najmocniejszą rzeczą, jaką mogłam zrobić. W tym semestrze wziąłem kurs zatytułowany Historia państwa Izrael z około 400 stronami czytania w tygodniu; była to jedna z pięciu klas, nieoficjalna norma uniwersytecka. To obciążenie było powodem, dla którego nie mogłem nadążyć za pierwszym rokiem, a mój niepokój stale się zwiększał. Co by się ze mną stało Z pewnością musiałbym zrezygnować. Każdy by wiedział. To był koniec. Ten niepokój przeszedł w depresję. Zawsze byłem głodny, ale nie jadłem. Stawy bolały mnie nieustannie, co utrudniało wchodzenie i wychodzenie z łóżka. Moja dziewczyna i ja oboje trwaliśmy w kryzysach egzystencjalnych, nie mogąc pomóc drugiemu. Czując się okropnie w szkole, czułem się okropnie o wszystkim innym. Liga Ivy, tak często lekceważona jako schronienie dla spuścizny bachorów i rozpieszczonych alfa-nerdów, okazała się pieprzonym tyglem.

Ale przeżyłem to. Tydzień przed ukończeniem szkoły w maju tego roku Wice prowadził utwór „Idzie do Ivy League School Sucks” autorstwa studenta z Kolumbii o nazwisku Zach Schwartz. Nie zgadzałem się dokładnie. Columbia kopnęła mnie w tyłek. Mimo to ten zapalający, redukujący nagłówek niepokoił mnie. Columbia nie wysysała z powodów, które autor zręcznie rozdarł: „Ludzie” i „fakeness”, jak gdyby Holden Caulfield uciekł z jastrychu między przystankami metra. Autor przygwoździł jednak „intensywną presję”, jaką generuje Columbia, całkowicie bezlitosna instytucja. Szkoła nigdy się nie zatrzymuje, nawet jeśli potrzebujesz przerwy. Bycie tam nauczyło mnie pracowitości i determinacji. Musiałem pracować, dosłownie, przez najgorsze czasy, do punktu bliskiego masochizmu: jeśli zadanie nie zaszkodziło, nie było tego warte.

Mówiąc po prostu, uniwersytet „ssie” zniżki na rzeczywistość. Konkretna wersja piekła, które wyrządza ci Columbia, jest następująca: To zmusi cię do współudziału we własnej nędzy. Columbia, obojętna na moje załamanie, sprawiła, że ​​pracowałem przeciwko mojemu zdrowiu, mojej zdrowej psychice. Musiałem dostosować się do mojego środowiska lub wyjść. Nawet wtedy nie mogłem być wszystkim, o co poprosił mnie Columbia. Dowiedziałem się, że dawanie tego, co mogłem, wystarczyło, ale musiałem pozwolić sobie na złamanie, żeby to wiedzieć.

Zmiana mojego doświadczenia w college'u mnie zaszokowała. Mój pierwszy rok w Columbia zdecydowanie nie ssać - było lepiej niż mogłem sobie wyobrazić. Kampus, wciśnięty pomiędzy Upper West Side na Manhattanie i Harlem w dzielnicy zwanej Morningside Heights, daje studentom Columbia z całego Nowego Jorku do dyspozycji przytulny quad, do którego można wrócić. Mogę iść do parku w ciągu dnia, iść do baru w nocy lub po prostu spędzać czas w pokoju w akademiku przyjaciela. Poznałem ludzi. Zaprzyjaźniłem się. Obciążenie było do opanowania; Mógłbym wyprzedzić większe zadania. Miałem dziewczynę - studentkę sztuki na Brooklynie, nie mniej - po raz pierwszy w życiu. Mój pierwszy rok nie był mirażem, ale też nie był znakiem tego, co miało nadejść.

W Columbia deklarujesz swoją specjalizację przed drugim semestrem drugiego roku. Wstąpiłem do szkoły jako przyszły major hiszpański i stopniowo zdałem sobie sprawę, że nie nadążam za bardziej płynnymi mówcami. Przez mój drugi rok wiedziałem, że muszę się obracać. Wybrałem historię i szybko odkryłem, że jestem w tyle, zostawiając mnie z większymi klasami, niż przyzwyczaiłem się w pierwszym roku. Obejmowało to 400-stronicowy kurs niszczący brodę w Izraelu, który zrzuciłem przed napisaniem pojedynczej kartki, ale zanim poczułem, że mój kurs ładuje mnie do żałosnej pasty. Nie byłem sam w mojej drugiej niespodziance. Mój przyjaciel też nie mógł uwierzyć w tę zmianę, twierdząc, że nie ma sensu: „Myślałem, że college powinien być zabawny”.

Nigdy nie sądziłem, że będę osobą, która musi porzucić kurs, ponieważ jest to zbyt trudne. W rzeczywistości nie było kary za rezygnację. Czułem się lepiej, ale szkoda była tak wielka, że ​​nie mogłem dostrzec pozytywów w ułatwianiu mojego życia. Czułem się zawstydzony, prawie tchórzliwy, nieudacznik, który nie mógł poradzić sobie z prawdziwym kursem na uczelni. Patrząc wstecz, nikt mi nie powiedział, że kiedy dzieje się tak absurdalnie ciężko, nie musisz wykonywać całej pracy. 400 stron jest jedynie wskazówką, że profesor prawdopodobnie nie oczekuje od nikogo konsekwentnego kończenia - nie żeby ktokolwiek przyznał się do takiej omylności. Więc wszyscy kłamią, pośrednio lub jawnie. To tylko dzięki doświadczeniu możesz samemu kłamać. Nauczyłem się mojej pierwszej prawdziwej lekcji Columbia w tym semestrze.

Następne dwa lata były bardziej podobne: przydziel pracę, zrób trochę, dręcz się, a na końcu wszystko będzie dobrze. Pośród tego niepokoju, pomimo tego, czego nauczyła mnie przeszłość, czułem, że nie zrobiłem wystarczająco dużo. Zamiast wykonywać moją pracę, chciałbym podkreślić, że wykonuję swoją pracę. Żaden gotowy produkt nie był kompletny bez samouszkodzenia. Każde nowe zadanie, aż do gorzkiego końca, wydawało się tym, które mnie zatopi. Nie pamiętam, jak ukończyłem ostatni. Za każdym razem wpatrywałem się w pusty dokument Worda przez kilka godzin, zanim zdrzemnę się lub pójdę spać, sądząc, że praca w końcu się skończy. O ile prostsze byłoby to wszystko, gdybym przyznał, że nie ma możliwości, aby wszystko zrobić do perfekcji.

Przytłoczenie jest znakiem rozpoznawczym życia amerykańskiego studenta. Ale Kolumbia jest czymś więcej niż zalewem. Dla mnie przeciążenie doprowadziło do wyniszczających nawyków. Wziąłem to osobiście, gdy ktoś nie mógł zjeść posiłku, zamiast tego nie jeść, bo tego nie zrobiłem zasłużyć jedzenie. Gdybym skończył finał wcześnie, to tylko dlatego, że nic nie wiedziałem; Nie brałam pod uwagę możliwości, które przestudiowałam na tyle, by przez nie przejść. Nawet moi fajniejsi, nie wąsaci przyjaciele prawdopodobnie nie byli zbytnio zainteresowani moimi wyborami na brodę.

Mój terapeuta często pyta mnie: „Gdybyś miał brata bliźniaka, czy potraktowałbyś go tak, jak sam się traktujesz?” Oczywiście nie. Przekazanie komuś tego, co zrobiłem sobie, byłoby okrutne. Zacząłem ucieleśniać to, co Columbia mi zrobiła. To także musisz się nauczyć: Jedynym, który może dać ci przerwę, jesteś sam.

$config[ads_kvadrat] not found