Debata „Ostatni Jedi” o dźwięku „Vacuum” Birthed the Best Scene

$config[ads_kvadrat] not found

Down to Earth (2001) - You Killed Me! Scene (2/10) | Movieclips

Down to Earth (2001) - You Killed Me! Scene (2/10) | Movieclips
Anonim

Definicja słowa „próżnia” pomogła stworzyć najbardziej pamiętną scenę Star Wars: The Last Jedi. Ale reżyser Rian Johnson musiał wyjaśnić projektantowi dźwięku Renowi Klyce'owi dokładnie, co miał na myśli, kiedy używał tego słowa.

We wtorek ABC News Features zadebiutowało nowym filmem dokumentalnym Siła dźwięku. Koncentrując się na projektowaniu dźwięku Star Wars: The Last Jedi dokument wyszczególnia procesy organiczne, dzięki którym powstało kilka efektów dźwiękowych dla filmu.

Jednym z oczywistych aspektów filmu dokumentalnego była scena, w której brak dźwięku słychać w ogóle. Zarówno Klyce, jak i Johnson wyjaśniają, że przez krótki czas nie byli na tej samej stronie, co brzmiało „próżnia”.

W filmie Klyce przyznaje, że stara się dać Johnsonowi kilka wersji „brzmienia próżniowego”, a tym samym imituje ssący dźwięk, jakby próbował naśladować odkurzacz. To najwyraźniej nie było tym, co Johnson miał na myśli.

Całe zamieszanie koncentrowało się wokół różnicy między „próżnią”, a brakiem dźwięku, lub „próżnią”, która sama w sobie jest efektem dźwiękowym. Kiedy Admiral Holdo przeskakuje swój statek w nadprzestrzeń i niszczy dreadnaught pierwszego rzędu w filmie, fani przestraszyli się. Ale to była ta jedna rozsądna decyzja, o której Johnson był najbardziej nieugięty.

Ponieważ tak wiele dźwięków w Gwiezdnych Wojnach opiera się na prawdziwych, organicznych rzeczach, jest to nieco ironiczne, że najbardziej pamiętny moment z ostatniego filmu po prostu wyrzuca to wszystko przez okno. Tak jak Luke Skywalker odciął się od Mocy, czasami najlepszym efektem dźwiękowym jest całkowite wyłączenie wszystkiego.

Ostatni Jedi trafi na Blu-ray 27 marca 2018 roku. Tutaj możesz obejrzeć cały streaming dokumentów.

$config[ads_kvadrat] not found